W środę sesja w USA zakończyła się na minusie. W ślad za nią podążyły giełdy azjatyckie, w tym chińska. Nie inaczej było w Europie, gdzie ceny akcji spadły średnio o 1,4 proc. Analitycy zwracają uwagę, że na pogorszenie nastrojów tym razem wpływ miały informacje z Chin. Sygnały o wyhamowaniu tempa wzrostu gospodarczego w tym kraju budzą coraz większe obawy inwestorów. Wczoraj pojawiła się wiadomość, że tamtejszy wskaźnik PMI dla przemysłu spadł w czerwcu do najniższego poziomu od kwietnia 2009 r. (50,4 pkt). Był to trzeci z rzędu spadek tego wskaźnika. Ceny akcji w Szanghaju również znalazły się wczoraj na najniższym poziomie od kwietnia 2009 r.

W Warszawie dzień także zaczął się od ok. 1-proc. spadków. Na początku sesji podano wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu. Okazało się, że odczyt na poziomie 53,3 pkt wyraźnie przewyższył oczekiwania analityków i był najwyższy od prawie trzech lat.

Trudno powiedzieć, jaki miało to wpływ na poczynania inwestorów, jednak po półgodzinie notowań warszawski parkiet zaczął się zachowywać wyraźnie lepiej niż giełdy zachodnie. W pewnym momencie WIG20 zyskiwał prawie 1 proc. Ostatecznie nie udało się utrzymać zwyżek i dzień zakończył się kosmetycznym spadkiem o 0,02 proc. Warto zwrócić uwagę, że w tym czasie na światowych giełdach przecena sięgała 1 – 2 proc.

Pozytywny wpływ na indeks miały walory PGNiG. Notowania gazowego koncernu zyskały 2,7 proc., choć wczoraj do obrotu wprowadzono 750 mln akcji pracowniczych i można się było spodziewać zwiększonej podaży. I faktycznie podaż była wyższa, ale i chętnych do odkupienia tych akcji nie zabrakło (analiza poniżej).

W USA sesja rozpoczęła się od spadków, które nasiliły się po publikacji wskaźnika kondycji przemysłu. W czerwcu indeks ISM spadł do 56,2 pkt, podczas gdy oczekiwano spadku do 59 pkt. Zanotowano też mniej umów na rynku nieruchomości. Dow Jones spadł w ciągu dnia o 0,42 proc., do 9 732,53 pkt, Standard & Poor’s stracił 0,3 proc., a Nasdaq prawie 0,4 proc.