[srodtytul]Na celowniku Kompapu[/srodtytul]
O Muzie głośno zrobiło się w ostatnich tygodniach, gdy jej akcji dokupować zaczął Kompap. Na transakcje kwidzyńskiej spółki zakupami zareagowali przedstawiciele zarządu i rady nadzorczej wydawnictwa. Część papierów skupowali z rynku, w efekcie cena akcji poszybowała od początku czerwca o 191,7 proc., do 21 zł, a Muza ze spółki wartej „zaledwie” 20,5 mln zł, stała się firmą z prawie 60 mln zł kapitalizacji.
– Konsekwentnie dokupujemy akcji Muzy. Uważam, że to dobra inwestycja – mówi „Rz” Waldemar Lipka, prezes Kompapu i członek rady nadzorczej Muzy. – Ostatnio w telewizji TVN CNBC Biznes prezes Garliński mówił, że firma ma na trzeci kwartał tak dobre oferty, jakich nie było przez ostatnich pięć lat. To na pewno odpowiednio odbije się na wynikach. Przed zarządem dużo pracy. Firma może zwiększać sprzedaż i obniżać koszty – twierdzi.
Szef Kompapu przyznaje, że chciałby mieć większy wpływ na zarządzanie wydawnictwem. – Muza ma duże rezerwy, jeśli chodzi o obniżkę kosztów, np. ostatnia uchwała walnego zgromadzenia podwyższyła wynagrodzenie szefa nadzoru o blisko 400 proc., do 21,5 tys. zł miesięcznie. To ewenement w tego rodzaju spółkach – wskazuje. Jego zdaniem firma powinna położyć większy nacisk na sprzedaż książek w wersji elektronicznej. Z e-booków korzystać będą bowiem młodzi ludzie, czyli nowi klienci, którzy zwiększą wartość rynku książki.
Kompap zainteresował się Muzą już w 2008 r. – Przyglądałem się firmom z GPW pod kątem współpracy z Kompapem. Dostrzegłem, że Muza jest niedowartościowana. Jedna akcja kosztowała ok. 6 zł, a pamiętajmy, że był to 2008 r. i giełda była wtedy bardzo wysoko – opowiada Lipka. Pierwsze akcje Muzy (230 tys. stanowiących 6,93 proc. głosów) kwidzyńska spółka skupiła z rynku, płacąc ok. 1,5 mln zł. Następnym krokiem było ogłoszenie wezwania, po którym zaangażowanie w Muzie miało wzrosnąć do 33 proc. Firma oferowała 8,11 zł za walor (była gotowa wyłożyć ponad 7 mln zł), czyli tylko o 3 proc. więcej, niż wynosiła wtedy cena rynkowa. Wezwanie się nie powiodło. Akcjonariusze sprzedali Kompapowi niespełna 185,6 tys. walorów dających 5,6 proc. głosów. Prezes zdawał sobie sprawę, że na wezwanie odpowiedzą głównie drobni udziałowcy. Żaden z dużych wtedy nie zdecydował się sprzedać papierów.