Historia turysty zmarłego w Egipcie, o której głośno było kilka miesięcy temu, pokazuje, że wykupienie polisy wcale nie jest równoznaczne z zapewnieniem sobie ochrony. Zwłaszcza po polisach oferowanych przez biura podróży w pakiecie z wyjazdami wakacyjnymi nie należy się spodziewać zbyt wiele. Mają one podstawowy zakres.
Jeśli sami wybieramy ubezpieczenie, możemy je lepiej dostosować do potrzeb. Ale powinniśmy liczyć się z tym, że każde rozszerzenie zakresu ochrony wiąże się ze wzrostem ceny, czasem kilkakrotnym.
Na przykład osobom przewlekle chorym polisa w wersji podstawowej niewiele da. Jeśli ktoś przeszedł zawał i w czasie wyjazdu pojawią się u niego problemy z sercem, towarzystwo zrzuci je na karb wykrytej już wcześniej choroby. I nie będzie chciało pokryć wydatków na leczenie.
Oczywiście, można wykupić polisę, która będzie chroniła również w takich sytuacjach, ale jest ona dużo droższa, zwykle o 100 – 300 proc. Tygodniowe ubezpieczenie dla zdrowego człowieka kosztuje kilkadziesiąt złotych.
Zanim towarzystwo cokolwiek wypłaci, sprawdzi, czy klient nie był chory od dawna.