Zatem gdyby Polska prowadziła politykę i strategię wydobycia gazu ziemnego jak dość konserwatywna gospodarczo Dania, czyli 14 proc. potwierdzonych zasobów rocznie, byłoby ono na poziomie 15,4 mld m sześc. rocznie. Tymczasem wydobywamy ze swych potwierdzonych zasobów tylko 4,1 mld m sześc. rocznie, czyli 4 proc. Zasoby potwierdzone gazu ziemnego to oczywiście nie wszystkie zasoby, jakie ma Polska. Na przykład powyższe dane w ogóle nie biorą pod uwagę zasobów gazu łupkowego czy nawet 99 mld m sześc. potwierdzonych zasobów metanu spod węgla (jak podaje Ministerstwo Środowiska).
Według danych Państwowego Instytutu Geologicznego prognostyczne zasoby gazu ziemnego wynoszą 1,78 bln m sześc., nie biorąc pod uwagę zasobów niekonwencjonalnych, takich jak gaz łupkowy, które mogą być potężne. Zatem przy rudymentarnym poziomie kompetencji i inwestycji Polska jest w stanie co najmniej odtwarzać roczne wydobycie poprzez badania i sukcesywne dokumentowanie zasobów prognostycznych. Powinna je nawet zwiększać.
Wydobycie gazu ziemnego wynoszące 15,4 mld m sześc. rocznie (czyli na poziomie 14 proc. obecnie potwierdzonych zasobów) jest do utrzymania przez ok. 100 lat. I nie bierze to nawet pod uwagę polskich zasobów metanu spod węgla, gazu łupkowego i gazu zamkniętego, których szacunki obecnie wynoszą (według Departamentu Stanu USA) ponad 3 bln m sześc., a mogą być wielokrotnie większe.
Zarządcza atrofia
Rodzimy monopol gazowy, który dominuje na rynku wydobycia gazu ziemnego w Polsce, od lat deklaruje wolę zwiększenia jego wydobycia. Z reguły jest mowa o dodatkowych kilkuset milionach m sześc. rocznie, czyli bardzo symbolicznych ilościach komercyjnych.
Na pytania o możliwość zwiększenia wydobywania gazu ziemnego w Polsce do poziomu takich krajów jak Niemcy lub Dania padają argumenty, że tam się da, ale w Polsce nie. Można oczywiście wierzyć w tak niełaskawy los, ale to raczej jest pójście złą drogą.
Po pierwsze nawet prof. Maciej Kaliski, przedstawiciel rządu, stwierdził, że Polska jest w stanie wydobywać gaz na poziomie Niemiec, a dość zachowawczy ekspert w sprawach energetycznych Andrzej Sikora w jednej ze swych prezentacji stwierdził, że Polska jest w stanie zwiększyć produkcję gazu dwukrotnie, czyli do ok. 8 mld m sześc. rocznie. Po drugie, jeżeli rodzimy gazowy monopol stwierdza, że czegoś się „nie da", to nie znaczy to, że się nie da. Znaczy to co najwyżej, że z powodów kompetencyjnych, relacyjnych z rosyjskim dostawcą 10 miliardów m sześc. gazu rocznie lub powodów innych nie jest on w stanie lub nie chce tego zrobić. Warto zauważyć, że państwowe monopole – zwłaszcza te, które swoją strukturę i praktyki zarządzania wywodzą ze słusznie minionej epoki, nie tylko gazowe i nie tylko w Polsce – nie uchodzą za technologicznych lub biznesowych liderów na świecie. Argument rodzimego monopolu gazowego, że nie jest w stanie więcej gazu wydobywać z polskich złóż, niczym więc nie zaskakuje. Można założyć, że taki jest stan rzeczy z perspektywy tegoż monopolu.