Unia podzielona w sprawie przyszłości energii jądrowej

Kataklizm w Japonii podzielił Europę. Wyodrębniły się dwie grupy krajów – w jednej znaleźli się zwolennicy dalszej realizacji projektów atomowych, w drugiej – ich przeciwnicy

Publikacja: 21.03.2011 03:07

Unia podzielona w sprawie przyszłości energii jądrowej

Foto: Fotorzepa

Polska wraz z Francją, Włochami i Czechami należy do pierwszej grupy. Po drugiej stronie barykady są m.in. Niemcy, Szwajcaria i Austria.

Dyskusja polityczna o przyszłości technologii atomowej w Europie przybiera w ostatnim czasie różne oblicza. Czeski premier Petr Necas określił na przykład decyzję Niemiec o zamknięciu siedmiu reaktorów „tanim chwytem".

Suwerenna decyzja każdego kraju

Bez względu na to, jak debata między zwolennikami i przeciwnikami atomu będzie przebiegać i jak długo potrwa, każdy z krajów i tak podejmie suwerenną decyzję, czy kontynuować projekty atomowe, czy je raczej ograniczać. I najpewniej udział energii nuklearnej w bilansie energetycznym Unii Europejskiej nie spadnie w kolejnych latach.

Choć niemieckie władze zdecydowały już o zamknięciu siedmiu najstarszych reaktorów (sprzed 1980 r.) i wstrzymaniu debaty o przedłużeniu okresu działalności innych starych elektrowni atomowych, to i tak kolejne inwestycje – w innych krajach – będą realizowane.

 

Polski rząd jest wciąż zdeterminowany, by elektrownię atomową budować (i to nie jedną, ale dwie). Czesi też nie zrezygnują z tej technologii, podobnie Francja, która kończy budowę elektrowni we Flamanville, Finlandia – z inwestycją w Olikuoto, czy Litwa – z planem zastąpienia wyłączonej w 2009 r. Ignaliny zupełnie nową elektrownią w Visaginas.

Włoski koncern Enel z kolei podtrzymał swoje plany budowy czterech nowych reaktorów wspólnie z francuskim EDF, a wartość inwestycji szacuje się na 18 mld euro. Choć jednocześnie spada we Włoszech poparcie dla technologii atomowej – już tylko 35 proc. ankietowanych jest za budową nowych reaktorów, a ponad połowa przeciwko. Włosi ciągle mają bowiem w pamięci trzęsienie ziemi, które zniszczyło dwa lata temu miasteczko L'Aquila.

W wyjątkowej sytuacji na tle innych państw Unii Europejskiej jest Hiszpania, której władze tuż przed trzęsieniem ziemi w Japonii podjęły decyzję o przedłużeniu o dziesięć lat działalności elektrowni, które korzystają z identycznej technologii jak ta w Fukushimie.

Ale nikt nie ma wątpliwości – ani w Komisji Europejskiej, ani w żadnym z krajów mających plany atomowe – że najważniejszą kwestią będzie teraz bezpieczeństwo elektrowni. Władze każdego kraju podkreślają więc konieczność wykonania dodatkowych analiz czy testów bezpieczeństwa. Do tego dochodzi również przegląd stanu zabezpieczeń reaktorów istniejących.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel, decydując o zamknięciu reaktorów, mówiła o bezpieczeństwie. Także minister energetyki Szwajcarii Doris Leuthard właśnie koniecznością analiz dotyczących bezpieczeństwa motywowała decyzję o wstrzymaniu procesu przyznawania pozwoleń na budowę nowych reaktorów w tym kraju. Mogą one być przyznane dopiero w połowie 2012 r. (w Szwajcarii mają powstać reaktory w Niederamt, Beznau i Muehleberg).

Stany Zjednoczone nie rezygnują z atomu

Po katastrofie w Fukushimie także amerykańskie władze zdecydowały się przeprowadzić przegląd swojej infrastruktury nuklearnej pod kątem bezpieczeństwa. Opinia publiczna jest mocno zaniepokojona tym, że zdarzenia z Japonii mogłyby się powtórzyć w USA.

O tym, że problem ten nie jest czysto teoretyczny, świadczy choćby interpelacja złożona przez senator Barbarę Boxer oraz senator Dianne Feinstein wskazująca na to, że dwie kalifornijskie elektrownie nuklearne są położone w pobliżu uskoku tektonicznego.

Prezydent Barack Obama zachowuje się jednak w obliczu nuklearnego kryzysu bardzo powściągliwie. Broni przemysłu nuklearnego, twierdząc, że każde źródło energii ma swoje wady i zalety, a Stany Zjednoczone muszą rozwijać swoją sieć elektrowni atomowych, gdyż powinny zmniejszać emisję dwutlenku węgla do atmosfery.

Lekcja dla Indii

Ze swoich bardzo ambitnych planów nuklearnych nie rezygnują również Chiny, choć władze wstrzymały czasowo realizację wszelkich procedur związanych z planowaniem nowych reaktorów nuklearnych. Rząd w Pekinie, podobnie jak amerykański, zarządził również kontrole bezpieczeństwa we wszystkich swoich cywilnych instalacjach atomowych.

Eksperci wskazują jednak, że niemożliwe jest, by Chiny zrewidowały w przewidywalnej przyszłości większość swoich planów budowy elektrowni jądrowych. Program rozbudowy tego przemysłu jest bowiem zbyt ważny dla przyszłego rozwoju chińskiej gospodarki.

– Indie nie są przygotowane, by zrezygnować z reaktorów nuklearnych jako źródła energii, ale powinny wyciągnąć lekcję z katastrofy w Japonii i przyjrzeć się swoim procedurom bezpieczeństwa nuklearnego – twierdzi Jairam Ramesh, indyjski minister środowiska.

Nad porzuceniem planów nuklearnych zastanawia się jednak Wenezuela. Iran nadal ma zamiar w ciągu kilku miesięcy uruchomić wzbudzający niepokój innych państw Bliskiego Wschodu reaktor w Buszerze, choć ledwie kilka miesięcy temu komputery tej elektrowni zostały zaatakowane przez „robaka" Stuxnet.

Dominacja Stanów Zjednoczonych kontra chińskie ambicje

W rejestrach Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) figurują obecnie 442 reaktory nuklearne produkujące energię elektryczną na skalę przemysłową (dane te obejmują cztery reaktory elektrowni Fukushima, częściowo zniszczonej przez trzęsienie ziemi w Sendai). W 2009 r. wytwarzały one łącznie 2,6 biliona kWh energii. Na całym świecie trwa budowa 65 reaktorów, a powstanie kolejnych 150 jest w planach. Najwięcej reaktorów (wykorzystywanych do produkcji prądu) jest w USA – aż 104. W 2009 r. wyprodukowały one 796,8 mld kWh prądu, co zaspokajało blisko 20 proc. potrzeb kraju.

Najbardziej uzależnionym od energii nuklearnej krajem świata jest jednak Francja. Istniejących tam 58 reaktorów wyprodukowało w 2009 r. 390 mld kWh prądu, co zaspokoiło 75 proc. tamtejszego zapotrzebowania. Do światowej czołówki należy również Japonia, która posiada 54 reaktory zapewniające krajowi do niedawna blisko 30 proc. potrzebnego prądu.

W nadchodzących latach nuklearny boom może czekać Chiny. Kraj ten obecnie posiada 13 reaktorów, zaspokajających zaledwie 2 proc. jego potrzeb energetycznych. Buduje się tam jednak obecnie aż 27 reaktorów, a rząd przygotowuje się do powstania kolejnych 50. Na drugim miejscu pod względem nuklearnych ambicji znajdują się Indie. Mają 20 reaktorów, cztery budują, a dalszych 20 planują zbudować.

W naszym regionie największą potęgą, jeśli chodzi o energię nuklearną, jest Rosja. Posiada 32 reaktory, 11 buduje, a 13 planuje zbudować.     —h.k.

Polska wraz z Francją, Włochami i Czechami należy do pierwszej grupy. Po drugiej stronie barykady są m.in. Niemcy, Szwajcaria i Austria.

Dyskusja polityczna o przyszłości technologii atomowej w Europie przybiera w ostatnim czasie różne oblicza. Czeski premier Petr Necas określił na przykład decyzję Niemiec o zamknięciu siedmiu reaktorów „tanim chwytem".

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy