Misja funduszu w środę rozpoczęła pracę w Mińsku. Ma sprawdzić, na ile władze wykonują wcześniejsze rekomendacje organizacji. Jak zapowiedział jeszcze we wrześniu szef misji Chris Jarvis, eksperci ocenią sytuację i dadzą „dodatkowe rady". Dodał, że nie ma na razie mowy o nowym programie pomocy (Białoruś stara się o 8 mld dol. kredytu).
– Na razie będzie to tylko ocena, ale możliwe, że rozmowy przejdą do fazy rozpatrzenia białoruskiego wniosku. To oznaczałoby nowy program reform; według oceny MFW dostatecznie ostry – cytuje Władimira Amarina, wiceministra finansów, portal Chartia97.
Od pojawienia się w Mińsku ekspertów MFW chór urzędników państwowych śpiewa o tym, co fundusz chce usłyszeć. Premier Michaił Miasnikowicz zapowiedział, że rząd nie będzie już w 2012 r. dodrukowywał rubli. – Emisja będzie znacznie ograniczona i ostro limitowana w ramach międzynarodowych zobowiązań naszego kraju – ogłosił.
Dodał też, że jego rząd popiera przekazanie biznesowi na własność dzierżawionej od państwa ziemi i nieruchomości. Dotąd administracja uniemożliwiała kupowanie jej na własność. Zapowiedziano też prywatyzację banków, a Indie dostały prawo pierwokupu akcji nawozowego giganta Białaruskali.
Tymczasem w poniedziałek S&P obniżył rating czterem największym białoruskim bankom do poziomu B- z prognozą negatywną, a w środę rating Bielarus Re (państwowy monopolista na rynku reasekuracji) do B- – także z prognozą negatywną.