– Minister finansów dość asekuracyjnie przyjął 2,5 proc. PKB i niższą inflację, niż jest w rzeczywistości i jakiej można się spodziewać. To trochę asekurowanie się przed ryzykiem niepewności przyszłego roku – stwierdził Waldemar Pawlak. Jego zdaniem polska gospodarka w czwartym kwartale 2011 r. będzie rozwijała się w tempie 4 proc., co przełoży się na wzrost gospodarki w całym 2011 roku również o 4 proc.
– Jeżeli nie będzie jakiegoś dramatycznego załamania na zewnątrz, np. w gospodarce niemieckiej, to jest do utrzymania poziom 4 proc. PKB, przy poziomie inflacji ok. 3 – 3,5 proc. – powiedział minister gospodarki.
Według Pawlaka pozytywny efekt dla polskiej gospodarki przynosi osłabienie złotego, które „nakręca i generuje koniunkturę". – Jeżeli jesteśmy na poziomie 4,5 zł za euro, to generuje to bardzo dużą konkurencyjność w sprzedaży naszych towarów i daje duży impuls pozytywnego wzrostu – powiedział Pawlak. – To nasze towary wyjeżdżają za granicę, a ludzie mają miejsca pracy w kraju. Kiedy złoty był mocny, ludzie musieli wyjeżdżać, a towary z importu zalewały nasz rynek i wypychały miejsca pracy – ocenił Waldemar Pawlak.
Szef resortu gospodarki dodał, że rozumie ministra finansów, który w założeniach budżetowych asekuruje się od niepewności, „ale jednak trzeba tworzyć klimat takiego optymizmu i rozmachu, bo wtedy będzie szansa na utrzymanie pozytywnego wzrostu".
Z optymistycznymi prognozami polskiego wicepremiera nie zgadza się Erik Berglof, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Jego zdaniem wzrost PKB Polski w 2012 roku wyniesie 2,2 proc. wobec 3,7 proc. w 2011 r. – Polska gospodarka rozwija się w szybszym tempie, ale w 2012 r. ten wzrost PKB będzie stopniowo się obniżał. Pomimo tego Polska jest w dobrej sytuacji gospodarczej, lepszej niż inne kraje regionu – dodał Berglof.