Nowi właściciele Warty, niemiecki Talanx i japoński Meiji Yasuda, nie podejmą w najbliższym czasie gwałtownych ruchów, jak np. walka o klientów ceną, ponieważ Talanx planuje debiut giełdowy. Analitycy wskazują, że najprawdopodobniej jego akcje będą notowane we Frankfurcie, a debiut nastąpi jeszcze w tym roku. Przejęcie zarówno Warty, jak i wcześniej TU Europa to wyraźny znak skierowany do inwestorów, którym Talanx chce pokazać, że ma duży potencjał wzrostu na rynkach wschodzących.
Twardsze negocjacje
Większe zmiany na rynku mogą jednak nastąpić w modelu współpracy ubezpieczycieli z bankami i warsztatami.
Niemcy będą po przejęciu kontrolować 15 proc. biznesu majątkowego, co oznacza, że gdyby porozumieli się np. z PZU, które ma jedną trzecią tego rynku, mogliby mieć silną pozycję w negocjacjach z warsztatami samochodowymi.
– To oczywiste, że im większe znaczenie na rynku spółki czy grupy spółek, tym większe możliwości negocjacji umów z dostawcami czy usługodawcami. Naturalne będzie więc poszukiwanie takich możliwości po sfinalizowaniu transakcji zakupu Warty przez Talanx, ale za wcześnie jednak mówić o szczegółach – mówi Rafał Stankiewicz, wiceprezes Warty. W tym kierunku poszło niedawno Vienna Insurance Group, powołując do życia spółkę VIG Ekspert, która będzie zarządzać procesem likwidacji szkód z poziomu całej grupy (Benefia, Compensa, PZM, InterRisk).
Czy ucierpi jakość?
Może się to jednak odbić na jakości napraw. – Rynek napraw serwisowych, szczególnie profesjonalnych serwisów niezależnych, jest tak wyeksploatowany w kwestii zniżek, że dalsze ustępstwa mogą mieć istotny wpływ na pogorszenie jakości samochodów, bezpieczeństwo oraz rozszerzenie szarej strefy – zauważa Łukasz Szarama, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji.