Ameryka nie jest jedynym miejscem, w którym polityka ograniczania emisji dwutlenku węgla dostaje zasłużone baty. W ubiegłym tygodniu polski minister ochrony środowiska Marcin Korolec zawetował kolejny krok w unijnym planie ograniczenia emisji CO2 o 80 proc. do 2050 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r.
Jeżeli pokolenie Europejczyków, które właśnie się rodzi, będzie żyło w nowoczesnym społeczeństwie, będzie to zawdzięczało między innymi Korolcowi.
Komisja Europejska chce m.in. niemal całkowitego zakazu produkcji energii elektrycznej z paliw kopalnych, na które obecnie przypada ok. 50 proc. łącznej podaży energii w UE. Polskę, która 90 proc. elektryczności generuje z węgla, taki zakaz dotknąłby szczególnie boleśnie. – Musimy szukać rozwiązań, które rzeczywiście możemy wdrożyć – zauważył ironicznie Korolec.
Komisja pracuje nad stworzeniem nowego projektu redukcji, choć Warszawa sugeruje, że nie podpisze żadnych nowych ograniczeń dotyczących emisji dwutlenku węgla, dopóki nie zrobi tego reszta świata.