Bezrobocie w strefie euro sięgnęło 10,8 proc. – poziomu najwyższego w historii. To jednak tylko średnia, która nic nie mówi o różnicach dzielących państwa posługujące się tą samą walutą.
Dla Hiszpanów taki poziom byłby marzeniem. Bo tam pracy nie ma co czwarty zdolny do niej, a wśród młodych bezrobocie przekracza 50 proc. Niewiele lepiej jest w Grecji, gdzie bezrobocie wynosi
21 proc. Wysokie wskaźniki mają też Portugalia i Włochy. Tymczasem w Holandii i Austrii bez pracy jest niespełna 5 proc. zdolnych do niej, a w Niemczech 5,7 proc.
Państwa Południa płacą za lata zaniedbań. Zamiast wykorzystać płynące ze wspólnej waluty pożytki (niskie stopy procentowe) do zmniejszenia zadłużenia i zwiększenia konkurencyjności gospodarki, zużywały tani pieniądz na szybką konsumpcję. – Od 1999 do 2011 roku tempo wzrostu gospodarczego w Portugalii wynosiło średniorocznie zaledwie 1 procent, a zatrudnienie nawet nie drgnęło – mówił wczoraj Peter Weiss z Komisji Europejskiej, wiceszef misji oceniającej, czy Portugalia wypełnia warunki przyznanej jej pożyczki ratunkowej w wysokości 78 mld euro.
Przez lata uczestnictwa w unii walutowej konkurencyjność portugalskiej gospodarki zmniejszyła się o 10 – 20 proc. (w zależności od stosowanych miar), a handel zagraniczny wykazuje tam chroniczny deficyt. Za to gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa wykorzystywały czas taniego pieniądza (bo z powodu euro stopy procentowe były przez lata prawie identyczne dla konkurencyjnych Niemiec i niekonkurencyjnej Portugalii) do zadłużania się. Ich zobowiązania sięgnęły w 2009 roku 240 proc. produktu krajowego brutto.