Temat ewentualnego wyjścia z eurolandu w ostatnich dniach często pojawiał się w hiszpańskiej prasie. Dziennik „El Confidencial" wezwał premiera Mariano Rajoya, by zaszantażował Brukselę możliwością wyjścia Hiszpanii ze strefy euro w celu wymuszenia na UE nasilenia walki z kryzysem zadłużeniowym.
W środę Hiszpanii pomógł nieco Europejski Bank Centralny. Benoit Coeure, członek zarządu EBC,?zapowiedział, że jego instytucja może znowu zacząć skupować hiszpańskie obligacje. Rynek przyjął tę zapowiedź z ulgą. Rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich spadła w środę po południu poniżej 6 proc., a włoskich dziesięciolatek zniżkowała do 5,5 proc. Wiele europejskich indeksów giełdowych rosło w ciągu dnia powyżej 1 proc., odreagowując wtorkowe spadki (do czego przyczyniły się też niespodziewanie dobre wyniki amerykańskiego koncernu Alcoa), choć ze strefy euro napłynęło wiele słabych wiadomości.
Aukcja włoskiego długu (przeprowadzona przed zapowiedzią Coeure) przyniosła kiepskie wyniki. Sprzedano roczne bony skarbowe za 8 mld euro z rentownością 2,84 proc., czyli dwa razy większą niż na poprzedniej aukcji, oraz trzymiesięczne bony za 3 mld euro z rentownością 1,25 proc., gdy na poprzedniej aukcji wyniosła ona 0,49 proc.
Powody do niepokoju daje też kondycja hiszpańskiej gospodarki. Produkcja przemysłowa spadła w lutym o 5,1 proc., a Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) potwierdziła, że kraj ten ma największe bezrobocie wśród rozwiniętych gospodarek. Wynosiło ono w lutym 23,6 proc. Wśród ludzi młodych przekracza już 50 proc. – O ile Włochy mają problem z długiem publicznym o tyle Hiszpania oprócz tego z długiem sektora prywatnego i bankami – wskazuje Sony Kapoor, analityk z think tanku Re-Difine.
– To, czy Hiszpania będzie w tym roku problemem systemowym dla strefy euro, zależy od jej perspektyw gospodarczych i od tego, czy inwestorzy uznają hiszpańskie reformy za wiarygodne. Spodziewaliśmy się od jakiegoś czasu, że europejski kryzys zadłużeniowy znowu da o sobie znać w drugiej połowie roku – twierdzi Jim Reid, analityk z Deutsche Banku.