– Mamy już całkiem sporo międzynarodowych studentów, ale teraz zależy nam, by przyciągać najlepszych kandydatów, choć to bardzo konkurencyjny rynek – podkreślał Edouard Husson, wicekanclerz uniwersytetów w Paryżu, na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami.
Spotkanie było częścią promocji zmian, które francuskie władze wprowadzają w systemie edukacji. Podwyższają m.in. roczny budżet uniwersytetów o jedną trzecią, dodając 22 mld euro na inwestycje w badania i nowoczesne kampusy, oraz stawiają na konsolidację uniwersytetów z instytutami badawczymi i prestiżowymi grandes ecoles. To ma poprawić pozycję Francji w światowych rankingach edukacyjnych, które mają istotny wpływ na decyzje międzynarodowych studentów.
USA na czele
Jest się o co bić, bo międzynarodowa edukacja to świetny biznes. Jej globalną wartość szacuje się na 100 miliardów dolarów rocznie, a w dodatku spory jest potencjał wzrostu. Według najnowszych danych UNESCO w 2009 r. liczba osób studiujących za granicą wzrosła na świecie do 3,5 mln, czyli o 12 proc. w skali roku, i o trzy czwarte od początku wieku.
Największe sukcesy w przyciąganiu studentów z zagranicy mają Stany Zjednoczone (prawie 700 tys. osób), co w ubiegłym roku akademickim zapewniło 20 mld dolarów amerykańskiej gospodarce. W Wielkiej Brytanii, gdzie w ubiegłym roku studiowało prawie 430 tys. cudzoziemców, ich wkład w gospodarkę szacuje się na 15 mld dolarów. Dodatkowo ok. 340 tys. zagranicznych studentów zdobywa brytyjskie dyplomy, studiując u siebie, m.in. dzięki inwestycjom w kampusy za granicą, choćby w Chinach. To Chiny są dziś głównym źródłem międzynarodowych studentów – w 2010 r. na studia za granicę wyjechało prawie 300 tys. Chińczyków, a łączna liczba chińskich studentów na zagranicznych uczelniach (głównie w USA, Australii i Wielkiej Brytanii) sięgnęła 1,3 mln.
Przyciągnąć Chińczyka
W rywalizacji o międzynarodowych studentów Polska wypada na razie blado, choć od początku lat 90. XX wieku ich liczba wzrosła pięciokrotnie (do 21,5 tys.). Teraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce to zmienić m.in. dzięki napływowi studentów z Chin. Powinny w tym pomóc takie inicjatywy jak polsko-chińskie forum rektorów w grudniu 2011 r. w Pekinie i kolejne, planowane w czerwcu w Warszawie.