Wciąż daleko do pełnej redukcji berier w handlu

Istniejąca od 17 lat organizacja istotnie przyczyniła się do redukcji barier w handlu, ale nie jest wszechmocna

Aktualizacja: 15.06.2012 10:25 Publikacja: 15.06.2012 05:56

Dyrektorem generalnym WTO od 2005 r. jest Pascal Lamy, były unijny komisarz ds. handlu zagranicznego

Dyrektorem generalnym WTO od 2005 r. jest Pascal Lamy, były unijny komisarz ds. handlu zagranicznego

Foto: AFP

W połowie czerwca 1930 r. ówczesny prezydent USA Herbert Hoover podpisał ustawę Smoo-ta-Hawleya, do dziś stanowiącą symbol protekcjonizmu. Podniosła ona blisko 900 ceł importowych, już wcześniej bardzo wysokich po podwyżkach sprzed kilku lat. Szybko okazało się, że rację miało ponad 1000 ekonomistów, którzy solidarnie apelowali do Białego Domu, aby zablokował ustawę. Partnerzy handlowi USA niezwłocznie podjęli bowiem działania odwetowe, a wartość międzynarodowych obrotów handlowych drastycznie tąpnęła. I choć spirala protekcjonizmu nie była przyczyną wielkiego kryzysu z lat 30. XX w., pogłębiła go i przedłużyła.

To, że po ostatnim kryzysie nie doszło do powtórki tego scenariusza, jest w dużej mierze efektem istnienia Światowej Organizacji Handlu (WTO), która stoi na straży reguł międzynarodowej wymiany dóbr i usług. Liczy ona obecnie 155 członków (wśród nich są nie tylko państwa, ale też np. UE), których władze mają przez to znacznie mniejsze niż przed 80 laty możliwości obrony lokalnych producentów przed konkurencją z zagranicy.

Nadzorca i rozjemca

Choć WTO formalnie powstała dopiero na początku 1995 r., można ją uważać za dziecko wielkiego kryzysu. Utworzenie organizacji, która nie pozwalałaby na powtórkę „wojny handlowej" zapoczątkowanej ustawą Smoota-Hawleya, uzgodniono bowiem już na międzynarodowej konferencji w Bretton Woods w 1944 r., na której wykuto ład finansowy na kolejnych kilka dekad. Do czasu zakończenia prac nad Międzynarodową Organizacją Handlu (ITO), jak planowano nazwać nowy twór, obowiązywać miał tymczasowy Układ Ogólny w sprawie Taryf Celnych i Handlu (GATT), podpisany w 1947 r. w Genewie przez 23 kraje. WTO, której siedziba również mieści się w tym mieście, jest następczynią tego porozumienia, które dziś stanowi zrąb jej reguł dotyczących wymiany dóbr. Dodatkowo jednak WTO nadzoruje transgraniczne świadczenie usług oraz przestrzeganie praw własności intelektualnej w sprawach związanych z handlem.

Misją genewskiej organizacji, której budżet w ub.r. wynosił blisko 200 mln franków (718,7 mln zł), jest dbanie o możliwie nieskrępowany przepływ dóbr i usług, który stanowi jedno z kół zamachowych światowej gospodarki. Kraje członkowskie muszą zobowiązać się do przestrzegania licznych reguł, które mają to zagwarantować. Najważniejsze to otwartość (znoszenie barier handlowych), brak dyskryminacji (jednakowe traktowanie wszystkich partnerów handlowych oraz na równi dóbr produkcji krajowej i zagranicznej, rezygnacja z subsydiów), wzajemność (obustronne ułatwianie przepływu dóbr i usług) oraz przejrzystość (polityka handlowa musi być klarowna i przewidywalna, nie może się arbitralnie zmieniać).

Gdy sygnatariusze porozumień WTO naruszają którąś z tych reguł, poszkodowane państwa mogą się poskarżyć genewskiej organizacji. Ta nie tylko rozstrzyga spory, ale też ma prawo nakazać wypłatę rekompensat. Sama też regularnie dokonuje przeglądu polityki handlowej poszczególnych państw. Ale, wbrew pozorom, nie każde ograniczenia w handlu stanowią złamanie zasad WTO. Kraje członkowskie mają np. prawo blokować napływ dóbr, które stanowią zagrożenie dla środowiska lub zdrowia ich mieszkańców. A najbiedniejsze mogą liczyć na wiele ustępstw chroniących je przed konkurencją.

To, że przystępując do WTO, kraje podpisują nie tylko szereg ogólnych porozumień, ale też dodatkowe dokumenty, w których wyliczone są ich zobowiązania do ograniczania barier handlowych i wynegocjowane przez nie wyjątki, jest jednak często przedmiotem krytyki.

Za dużo demokracji

Ostatnio wiele kontrowersji wzbudził przypadek Rosji, która w grudniu ub.r. – po trwających kilkanaście lat negocjacjach – podpisała umowę członkowską z WTO, choć jeszcze jej nie ratyfikowała. Otóż pozwala ona np. na to, aby państwowy Gazprom nadal sprzedawał rosyjskim firmom gaz taniej niż zagranicznym. O tym, że nawet w ramach genewskiej organizacji rządy mogą stosować pewne środki protekcjonistyczne, świadczyć może też jej zgoda na to, aby do planu antykryzysowego z 2009 r. USA wpisały tzw. klauzulę „Buy American". Przewidywała ona, że przy inwestycjach finansowanych z wartego blisko 800 mld USD pakietu stymulacyjnego należy wykorzystywać amerykańskie produkty.

Innym zarzutem pod adresem WTO jest to, że jest ona... zbyt demokratyczna. Nowe porozumienia w ramach organizacji zawierane są w drodze konsensusu. Dlatego m.in. do dziś nie skończyły się rozpoczęte w Dausze w 2001 r. negocjacje dotyczące głównie redukcji ceł i subsydiów w rolnictwie.

W połowie czerwca 1930 r. ówczesny prezydent USA Herbert Hoover podpisał ustawę Smoo-ta-Hawleya, do dziś stanowiącą symbol protekcjonizmu. Podniosła ona blisko 900 ceł importowych, już wcześniej bardzo wysokich po podwyżkach sprzed kilku lat. Szybko okazało się, że rację miało ponad 1000 ekonomistów, którzy solidarnie apelowali do Białego Domu, aby zablokował ustawę. Partnerzy handlowi USA niezwłocznie podjęli bowiem działania odwetowe, a wartość międzynarodowych obrotów handlowych drastycznie tąpnęła. I choć spirala protekcjonizmu nie była przyczyną wielkiego kryzysu z lat 30. XX w., pogłębiła go i przedłużyła.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy