Klasycznym przykładem genialnego pomysłu jest kolekcja stworzona przez fotografika Jana Styczyńskiego (1918-1981). Styczyński przyjaźnił się z artystami. W pewnym momencie postawił pytanie, czy poradzą sobie ze skomponowaniem obrazu na wklęsłej powierzchni, na której światło układa się inaczej niż na płótnie. Wystarał się o takie same misy ceramiczne o średnicy ok. 40 cm. Jako pierwsi w 1958 roku przyjęli wyzwanie legendarni artyści Jan Lebenstein i Stefan Gierowski.
Powstał zbiór ok. 70 dzieł, min. Jerzego Nowosielskiego, Tadeusza Kantora, Kazimierza Mikulskiego, Henryka Stażewskiego, Tadeusz Brzozowskiego, Jana Tarasina, Zbigniewa Makowskiego, Antoniego Fałata, Henryka Wańka, Marka Niemirskiego. Kompozycję namalował także rzeźbiarz Alfons Karny. W sumie 50 artystów stworzyło unikalne dzieła. Misy po namalowaniu nie były wypalane. Pokazywano je na prestiżowych wystawach.
Ile Styczyński musiał zainwestować w ceramiczne misy? Ile dziś kosztowałaby kolekcja lub pojedyncze dzieła, gdyby były na sprzedaż?
Genialny pomysł dawno temu miał major Seweryn Drohojowski, który 28 września 1817 roku rozegrał partię wista z Tadeuszem Kościuszką. Było to na kilkanaście dni przed śmiercią Naczelnika. Drohojowski wygrał. Na kilka drobnych monet zamówił u jubilera złote obwódki. Kazał wyryć na nich napis, który uwiecznia fakt jego wygranej. Same takie monety nie mają dziś istotnej wartości materialnej, ale moneta w obwódce ma wartość aukcyjną. Może osiągnąć kilkanaście tysięcy złotych lub więcej. Chodzi o to, żeby z myślą o emeryturze tanio i prosto tworzyć przedmioty antykwaryczne z przysłowiową wartością dodaną.
Na aukcjach bibliofilskich co jakiś czas wystawiane są zbiory wizytówek historycznych postaci. Pojedyncze wizytówki sprzedawane są nierzadko po kilkaset złotych. Cena jest wyższa, jeśli na wizytówce widnieje podpis jej właściciela. Zbiory powstawały zwykle przy okazji codziennych kontaktów zawodowych lub towarzyskich.