Sytuacja na globalnych rynkach finansowych nadal jest niestabilna. Światowa gospodarka zwalnia, banki centralne co jakiś czas drukują pieniądze, a kryzys w strefie euro wciąż jest nierozwiązany. Dlatego trudno przewidzieć, które rynki w ciągu kolejnych dwóch – trzech lat pozwolą inwestorom najwięcej zarobić.
Analitycy proponują, aby w tej sytuacji dobrze zróżnicować portfel i podzielić go na dwie części: bezpieczną oraz agresywną. Proporcje powinny być uzależnione od czasu oszczędzania oraz odporności inwestora na straty. Im inwestujemy na dłużej i mniej przejmujemy się okresowym spadkiem wartości portfela, tym więcej możemy mieć akcji i funduszy agresywnych. Ale kto nie toleruje strat, powinien postawić na papiery dłużne. Trzeba jednak pamiętać, że obecnie nie wszystkie obligacje są równie atrakcyjne.
Obligacje korporacyjne najlepiej z Ameryki
Większość ekspertów radzi, by w najbliższych dwóch – trzech latach unikać obligacji skarbowych krajów rozwiniętych, szczególnie obligacji amerykańskich.
– Zakładam, że w niedalekiej przyszłości gospodarka USA zacznie się szybciej rozwijać niż dotychczas i wzrośnie tam inflacja. To z kolei będzie się wiązało z ryzykiem przy inwestowaniu w długoterminowe instrumenty o stałym dochodzie – wyjaśnia Edward D. Perks, wiceprezes Franklin Equity Group.
Nadal stosunkowo atrakcyjne stopy zwrotu mogą przynosić obligacje niektórych krajów rozwijających się o niskim zadłużeniu i zbilansowanym budżecie. Jednak ostatnio analitycy najczęściej rekomendują obligacje korporacyjne notowane na światowych rynkach. Można w nie inwestować poprzez fundusze zagraniczne. Należy pamiętać, że bezpieczniejsze są fundusze, które mają w portfelach papiery wyemitowane przez podmioty posiadające rating inwestycyjny (ocenę); obligacje bez ratingu (high yield) są bardziej dochodowe, ale wiąże się z nimi dużo większe ryzyko.