Jak inwestować na zagranicznych rynkach

Odważnym analitycy radzą stopniowo kupować fundusze mające w portfelach akcje z wybranych rynków wschodzących. A tym, którzy nie lubią dużego ryzyka – fundusze lokujące w dobrej jakości obligacje światowych firm.

Publikacja: 08.11.2012 00:25

Jak inwestować na zagranicznych rynkach

Foto: Bloomberg

Sytuacja na globalnych rynkach finansowych nadal jest niestabilna. Światowa gospodarka zwalnia, banki centralne co jakiś czas drukują pieniądze, a kryzys w strefie euro wciąż jest nierozwiązany. Dlatego trudno przewidzieć, które rynki w ciągu kolejnych dwóch – trzech lat pozwolą inwestorom najwięcej zarobić.

Analitycy proponują, aby w tej sytuacji dobrze zróżnicować portfel i podzielić go na dwie części: bezpieczną oraz agresywną. Proporcje powinny być uzależnione od czasu oszczędzania oraz odporności inwestora na straty. Im inwestujemy na dłużej i mniej przejmujemy się okresowym spadkiem wartości portfela, tym więcej możemy mieć akcji i funduszy agresywnych. Ale kto nie toleruje strat, powinien postawić na papiery dłużne. Trzeba jednak pamiętać, że obecnie nie wszystkie obligacje są równie atrakcyjne.

Obligacje korporacyjne najlepiej z Ameryki

Większość ekspertów radzi, by w najbliższych dwóch – trzech latach unikać obligacji skarbowych krajów rozwiniętych, szczególnie obligacji amerykańskich.

– Zakładam, że w niedalekiej przyszłości gospodarka USA zacznie się szybciej rozwijać niż dotychczas i wzrośnie tam inflacja. To z kolei będzie się wiązało z ryzykiem przy inwestowaniu w długoterminowe instrumenty o stałym dochodzie – wyjaśnia Edward D. Perks, wiceprezes Franklin Equity Group.

Nadal stosunkowo atrakcyjne stopy zwrotu mogą przynosić obligacje niektórych krajów rozwijających się o niskim zadłużeniu i zbilansowanym budżecie. Jednak ostatnio analitycy najczęściej rekomendują obligacje korporacyjne notowane na światowych rynkach. Można w nie inwestować poprzez fundusze zagraniczne. Należy pamiętać, że bezpieczniejsze są fundusze, które mają w portfelach papiery wyemitowane przez podmioty posiadające rating inwestycyjny (ocenę); obligacje bez ratingu (high yield) są bardziej dochodowe, ale wiąże się z nimi dużo większe ryzyko.

– Godne uwagi wydają się fundusze o zdywersyfikowanych portfelach obligacji korporacyjnych. Przy czym prawdziwa dywersyfikacja możliwa jest właściwie tylko na rynkach rozwiniętych. Postawiłbym na rynek północnoamerykański – mówi Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec Holding.

Akcje z rynków wschodzących

Mimo wciąż dużej niepewności na rynkach finansowych i spowolnienia gospodarczego na świecie część analityków uważa, że warto systematycznie zwiększać udział akcji w portfelu kosztem obligacji. Jednak ze względu na kłopoty krajów strefy euro warto bliżej przyjrzeć się akcjom spoza Europy.

– Do regionów, których należałoby unikać w najbliższych dwóch – trzech latach, zaliczyłbym strefę euro i Japonię. Pozostałe rynki mają mniejszy lub większy potencjał. Jeśli chodzi o rodzaje aktywów, proponowałbym unikać akcji na rynkach rozwiniętych oraz większości surowców – radzi Grzegorz Zatryb.

30 proc.

zarobiły przez rok najlepsze fundusze operujące na zagranicznych rynkach, dostępne w kraju

Niektórzy eksperci uważają, że duży potencjał wciąż tkwi w akcjach amerykańskich spółek płacących dywidendy, mimo dużego w tym roku wzrostu indeksów na giełdach w USA.

– Wiele przedsiębiorstw oferuje dziś dywidendę porównywalną z oprocentowaniem wysokiej jakości papierów o stałym dochodzie – wyjaśnia Edward D. Perks.

Grzegorz Zatryb twierdzi, że duży potencjał wzrostu mają akcje z rynków rozwijających się. Jednak najważniejsza jest selekcja spółek, a nie wybór rynku.

– W obecnej sytuacji należy stawiać przede wszystkim na fundamentalną wartość spółek, a tutaj linie podziału nie przebiegają zgodnie z granicami państwowymi. Spółki wzrostowe są przede wszystkim na rynkach wschodzących, ale znajdujemy je także na dojrzałych rynkach w sektorze technologii czy konsumenckim – podkreśla Grzegorz Zatryb.

Podobnie uważa Dominik Bekkewold, który odpowiada za rozwój Fidelity w Polsce.

– Kluczową rolę powinien odgrywać odpowiedni wybór spółek, a nie koncentrowanie się na określonych rynkach czy regionach. W czasach kiedy banki centralne zasilają rynki dużą ilością pieniądza, warto postawić na firmy produkcyjne – mówi Dominik Bekkewold.

Jego zdaniem rynki o większym potencjale wzrostu niż przeciętny to kraje Azji

Południowo-Wschodniej (m.in. Wietnam, Singapur, Tajlandia, Indonezja) oraz Afryki. Są one bowiem w małym stopniu uzależnione od spowolnienia gospodarczego na świecie.

Z kolei Mark Mobius, zarządzający funduszami Franklin Templeton, niezmiennie wierzy w potencjał rynku chińskiego. Twierdzi, że mimo ostatnich słabych danych makroekonomicznych napływających z Chin nie ma powodu do paniki. Kraj ten nadal jest ciekawym miejscem do inwestowania w długim terminie.

Inny sławny amerykański inwestor Jim Rogers przekonuje, że będzie można zarobić na akcjach rosyjskich. Obaj eksperci radzą, aby akcje kupować po większych przecenach (spadku kursów na giełdach), których można się spodziewać w najbliższych miesiącach. Oczywiście trzeba pamiętać, że inwestycje na rynkach rozwijających się – choć mają duży potencjał wzrostu w długim terminie – są jednocześnie bardziej ryzykowne w porównaniu z rynkami dojrzałymi.

Prosta droga na obce giełdy

Na zagranicznych rynkach można inwestować poprzez fundusze oferowane przez krajowe TFI. Koncentrują się one m.in. na akcjach spółek z Rosji, Turcji, Chin, Stanów Zjednoczonych czy krajów Unii Europejskiej. Wybór funduszy jest już dosyć duży. Prawie każde towarzystwo ma w ofercie fundusz akcji zagranicznych.

Można również ulokować pieniądze w zagraniczne fundusze globalnych firm inwestycyjnych takich jak: BlackRock, BNP Paribas, Fidelity Worldwide Investment, Franklin Templeton, HSBC, Shroders Investment Management, Raiffeisen Capital Management czy WIOF. Proponują je głównie banki, które mają w ofercie fundusze z różnych TFI (tzw. architektura otwarta), m.in. Alior Bank, Citi Handlowy czy Raiffeisen Bank Polska.

Fundusze zagraniczne sprzedają także firmy zajmujące się doradztwem finansowym, np. Open Finance czy Xelion DF. Poza tym można w nie lokować za pośrednictwem firm ubezpieczeniowych, wykupując ubezpieczenie na życie z funduszem kapitałowym.

Opinie:

Marek Buczak, zarządzający funduszami w Quercus TFI

W ciągu dwóch – trzech lat może się wiele wydarzyć, trudno więc dokładnie prognozować stopy zwrotu z przyszłych inwestycji. Warto zatem zdywersyfikować portfel pod względem rodzaju instrumentów oraz geograficznie. Przy założeniu, że dołek koniunktury w polskiej gospodarce przypadnie na pierwsze półrocze 2013, warto już rozpocząć inwestowanie w akcje. W pierwszej kolejności należałoby kupować papiery spółek z sektora małych i średnich firm oraz takich, których kursy rosną na początku cyklu. Rentowność obligacji skarbowych utrzymuje się obecnie na rekordowo niskim poziomie. W związku z tym fundusze oparte o takie papiery nie będą przynosić wysokich stóp zwrotu. Jednak z uwagi na duże ryzyko związane z innymi inwestycjami w najbliższych dwóch – trzech latach, warto ulokować część oszczędności bezpiecznie. W sytuacji spowolnienia gospodarczego obligacje korporacyjne o wyższej rentowności stają się ryzykowne. Należy więc ostrożnie podchodzić do takich inwestycji i wybierać fundusze firm o sprawdzonej renomie. Nadal dużą popularnością powinny cieszyć się inwestycje w złoto. Jeśli chodzi o akcje, z uwagi na obecne wyceny spółek na giełdach europejskich oraz na perspektywy rozwoju w średnim terminie, stawiałbym głównie na kraje rozwijające się kosztem rozwiniętych. Do rynków, które wydają się ciekawe i perspektywiczne, zaliczyłbym Turcję oraz Rosję. Co prawda w krótkim terminie giełdy tych krajów mogą zachowywać się słabiej w porównaniu z pozostałymi rynkami rozwijającymi się (powody to silne zwyżki na giełdzie tureckiej w bieżącym roku oraz oczekiwany spadek cen ropy naftowej). Reasumując, największą część portfela zainwestowałbym w fundusze oparte o akcje polskie oraz akcje z rynków wschodzących (60 proc.), natomiast pozostałą część w fundusze obligacyjne (30 proc.) i złoto (10 proc.).

Marcin Malinowski, doradca inwestycyjny,  Friedrich Wilhelm Raiffeisen

Biorąc pod uwagę wyzwania stojące przed polską gospodarką, takie jak zmiany demograficzne, przywiązanie do słabnącej gospodarki Unii Europejskiej oraz wygasające inwestycje infrastrukturalne ze środków UE, roztropną decyzją jest lokowanie części oszczędności na rynkach zagranicznych. Jednak nie wszystkie rodzaje inwestycji są tak samo atrakcyjne. Obligacje skarbowe krajów rozwiniętych, a także w coraz większym stopniu krajów rozwijających się, są już relatywnie nisko oprocentowane. Bardziej atrakcyjne wydają się obligacje przedsiębiorstw, zarówno o ratingu inwestycyjnym, jak i spekulacyjnym (tzw. obligacje high yield). Stanowią one interesującą alternatywę dla inwestycji w akcje. Ciekawe wydają się również fundusze (o umiarkowanym ryzyku) lokujące środki w nieruchomości w innych krajach (typu REIT). Aktywa te w ostatnich latach zostały silnie przecenione, a więc są stosunkowo tanie. Dodatkowo mają one pokrycie w realnych nieruchomościach, a więc są odporne na potencjalne osłabienie walut w warunkach kontynuacji ultraluźnej polityki banków centralnych. W długim terminie dobrą inwestycją będą akcje z rynków rozwijających się: Azji, Ameryki Południowej czy Afryki. Dla tych, którzy w możliwie prosty i nieabsorbujący czasowo sposób chcieliby zainwestować na rynkach globalnych, ciekawym rozwiązaniem mogą być fundusze aktywnej alokacji. Inwestują one w akcje, surowce oraz papiery dłużne. Struktura ich portfela ustalana jest w taki sposób, aby przeważały te aktywa, które znajdują się w trendzie wzrostowym.

Fundusze zagraniczne z ograniczonym ryzykiem walutowym

- Polscy inwestorzy, którzy lokują kapitał na rynkach zagranicznych, dodatkowo są narażeni na ryzyko związane z kursem walutowym. Zmiana kursu może niekorzystnie wpływać na wyniki inwestycji. Na przykład gdy złoty umacnia się w stosunku do waluty amerykańskiej, zyski z lokat w surowce czy akcje notowane w dolarach maleją.

- Przedstawiciele krajowych TFI deklarują, że fundusze rynków zagranicznych przynajmniej w pewnym stopniu są zabezpieczone przed takim ryzykiem. Jednak na podstawie notowań ich jednostek można stwierdzić, że mimo wszystko istnieje duża zależność od zmian kursu walut, w których fundusze te są wyceniane (dolary i euro).

- Niektóre globalne firmy inwestycyjne operujące na polskim rynku oferują fundusze z zabezpieczonym ryzykiem walutowym (PLN hedged). Wpłaty do nich są dokonywane w złotych. Z szacunków Analiz Online wynika, że już ponad 20 proc. środków jest ulokowanych w funduszach zagranicznych z takim zabezpieczeniem. Wartość tych aktywów na koniec września wynosiła ponad 0,7 mld zł. Dzięki ograniczeniu ryzyka walutowego polscy inwestorzy mogą liczyć na stopę zwrotu zbliżoną do wyników uzyskiwanych przez inwestorów zagranicznych.

- Tego rodzaju fundusze oferują: Franklin Templeton (m.in. Templeton Global Total Return, Templeton Latin America Fund, Templeton BRIC Fund, Templeton Global Bond), BlackRock (BlackRock GF Latin American Hedged A2 PLN, BlackRock GF World Mining Hedged A2 PLN), Schroders oraz Fidelity. Fundusz taki ma również BNP Paribas Investment Partners (dawniej Fortis Investments).

Sytuacja na globalnych rynkach finansowych nadal jest niestabilna. Światowa gospodarka zwalnia, banki centralne co jakiś czas drukują pieniądze, a kryzys w strefie euro wciąż jest nierozwiązany. Dlatego trudno przewidzieć, które rynki w ciągu kolejnych dwóch – trzech lat pozwolą inwestorom najwięcej zarobić.

Analitycy proponują, aby w tej sytuacji dobrze zróżnicować portfel i podzielić go na dwie części: bezpieczną oraz agresywną. Proporcje powinny być uzależnione od czasu oszczędzania oraz odporności inwestora na straty. Im inwestujemy na dłużej i mniej przejmujemy się okresowym spadkiem wartości portfela, tym więcej możemy mieć akcji i funduszy agresywnych. Ale kto nie toleruje strat, powinien postawić na papiery dłużne. Trzeba jednak pamiętać, że obecnie nie wszystkie obligacje są równie atrakcyjne.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy