Placówka w Siedliszczach (woj. lubelskie) nie ma tak wysokiego wskaźnika czytelników, ale należy do grona tych, które najlepiej dbają o nowości w swoim księgozbiorze. W 2011 r. zakupy nowych książek wyniosły 1237 (też w przeliczeniu na 1000 mieszkańców), przy średniej na poziomie 99.
To efekt przemyślanej polityki. – Dzisiaj jeśli biblioteka nie ma nowości, po prostu przestaje istnieć w świadomości mieszkańców – mówi Dorota Orysz, dyrektor biblioteki w Siedliszczach. – Nie możemy być martwą składnicą książek, których nikt nie chce czytać. Muszą być bestsellery, pozycje reklamowane w telewizji czy takie, o których się „mówi" na Facebooku. Tylko w ten sposób można pozyskać nowych i utrzymać stałych czytelników – podkreśla.
Aż szkoda, że w tak nowoczesnej instytucji nie można wypożyczyć e-booków. – Już się nad tym zastanawialiśmy, bo nasi czytelnicy pytają. Ale na razie koszty organizacji są zbyt wysokiej – wyjaśnia Orysz.
Do kilku milionów
Źródłem finansowania bieżącej działalności bibliotek są przede wszystkim budżety lokalne. W naszym rankingu, średnio gminy przeznaczają na ten cel 1,1 proc. swoich dochodów, co jest nieco wyższym wskaźnikiem niż przeciętnie w Polsce (0,7 proc.). Tym większe podziękowania dla tych, którzy inwestują w biblioteki jeszcze więcej.
Do tych ostatnich należy np. samorząd Chrzanowa. Wydatki na ten cel w 2011 r. wyniosły 2,95 mln zł, a w 2010 r. – 2,8 mln zł, co stanowiło ok. 2,6 proc. dochodów gminy. – Rzeczywiście ostatnio zwiększyliśmy nakłady na biblioteki – mówi Robert Maciaszek, zastępca burmistrza Chrzanowa. – Ostatnio dokonaliśmy sporych nakładów inwestycyjnych. Biblioteka w mieście ma nową siedzibę, wzrosły więc jej rachunki za media (energię elektryczną, ocieplanie). W sumie kosztowało to 20 mln zł, z czego 75 proc. pokryły dotacje z funduszy unijnych.