Z badań prowadzonych przez BPH TFI w latach 2012 i 2013 r. wynika, że w okresach gorszej koniunktury kobiety osiągają lepsze wyniki inwestycyjne niż mężczyźni, średnio o 2 pkt proc. Wynika to z tego, że panie statystycznie mają mniejszą niż panowie skłonność do ryzyka. Dlatego w okresie rynkowej dekoniunktury ich inwestycje mniej są narażone na straty. Natomiast w czasie hossy przynoszą niższy zysk niż bardziej agresywne inwestycje mężczyzn.
Jeszcze ciekawszy jest kolejny wniosek z badania. Otóż okazuje się, że istnieje związek między deklarowaną przez klientów funduszy częstotliwością sprawdzania stanu inwestycji a średnią stopą zwrotu. Osoby rzadziej sprawdzające stan inwestycji statystycznie częściej osiągają wyższe zyski lub notują niższą stratę (o ok. 2–3 pkt proc.).
Na podstawie badania klientów TFI można podzielić na siedem kategorii.
Najmniej liczną grupę (8,5 proc. respondentów) stanowią „rekiny giełdy", czyli doświadczeni inwestorzy, mający bardzo zróżnicowany portfel (m.in. akcje, fundusze, lokaty, obligacje, instrumenty pochodne, nieruchomości), a zarazem akceptujący wysokie ryzyko. Druga grupa to „wytrawni gracze" (9,5 proc. ankietowanych), tolerujący umiarkowany poziom ryzyka. W grupie „młodzi inwestorzy" (15 proc.) blisko połowa (41 proc.) gromadzi kapitał od pięciu do 10 lat, akceptując wysokie ryzyko inwestycyjne. Przejawia się to m.in. w korzystaniu ze zróżnicowanych form lokowania pieniędzy (od akcji, lokat i funduszy przez waluty po inwestycje w kruszce).
Klasycznym i mało zdywersyfikowanym portfelem wyróżnia się grupa „konserwatywnych strategów" (16 proc.). Zakładają oni głównie lokaty i inwestują w fundusze. Dłużej niż 10 lat kapitał gromadzą „zapobiegliwi oszczędzający" (14 proc. respondentów). To osoby bardzo zapobiegawcze, powierzające zarządzanie swoimi oszczędnościami specjalistom.