Bezpieczeństwo surowcowe, zrównoważony budżet państwa i rozwój rodzimych firm – to wszystko udaje się osiągnąć kilku krajom nieafrykańskim, ale w Afryce aktywnym gospodarczo. Tę prawidłowość niedawno dostrzegli rządzący Polską. Ostatnio mieliśmy serię zachęt, głównie słownych, kierowanych do polskich przedsiębiorców: złote runo ma się znajdować na Czarnym Lądzie. Zanim jednak polskie firmy ruszą masowo po kokosy, warto przyjrzeć się mechanizmom, jakie wypracowały Brazylia, Chiny i Turcja. To państwa, które odnoszą sukcesy w Afryce, choć są tam obecne stosunkowo krótko. Być może pojawi się wówczas szansa, by potencjalna polska wyprawa gospodarcza na ten kontynent nie skończyła się porażką i stratami finansowymi.
Trzy problemy, ?jedno lekarstwo
Każdy z trzech wymienionych krajów znalazł się w swoim czasie w trudnej sytuacji gospodarczej. Brazylia zbytnio uzależniła się od handlu z USA i Europą. Chiny boleśnie odczuły skutki embarga nałożonego przez Zachód po masakrze na placu Tiananmen. Turcja nie mogąc się doczekać wejścia do Unii i spodziewanych z tego profitów, także musiała znaleźć nowy sposób postępowania. Do tego doszły mocarstwowe ambicje każdego z państw. Środkiem do realizacji tych zamierzeń okazała się w każdym z trzech wypadków ekspansja w Afryce. Co ciekawe, odbywała się ona wedle zbliżonych do siebie modeli, które być może nadają się do rozważenia przez polskich decydentów.
W wymienionej trójce krajów była wola polityczna, by zmienić niekorzystną sytuację. Znalazła ona ujście w starannej ocenie potrzeb i możliwości – tak swoich, jak i potencjalnych partnerów afrykańskich. W efekcie w Brazylii, Chinach i Turcji powstały strategie, które roboczo można nazwać „wasze surowce za nasze budowy". Na Czarnym Lądzie obcokrajowcy budują infrastrukturę – drogi, koleje, porty, mosty, lotniska – i energetykę w zamian za ropę, gaz, miedź, żelazo i metale rzadkie.
Polskie początki
Największe przedsiębiorstwa krajów nieafrykańskich obecnych w Afryce to firmy państwowe zajmujące się wydobyciem surowców, odpowiedniki naszego Orlenu, Lotosu, KGHM czy Azotów. Kredyty na ich działalność to także element strategii wobec Czarnego Kontynentu – zaoferowały je największe państwowe banki danego kraju nieafrykańskiego albo instytucje finansowe tworzone specjalnie dla ekspansji na tym kontynencie.
Analogię w Polsce możemy znaleźć w Banku Gospodarstwa Krajowego oraz w programie Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR). Z tą oczywiście różnicą, że BGK nie finansuje działań polskich gigantów w Afryce. Być może brak mechanizmu kredytowania przez nasze państwo zakupów surowców dla największych polskich firm jest powodem, dla którego jak na razie nie słyszymy o przejęciach naprawdę wielkich złóż surowców w Afryce. Nabycie złóż fosforytów w Senegalu przez Grupę Azoty to stosunkowo nieduży kontrakt, wart 29 mln dol., którego płatność została rozłożona na lata.