Gaz i zielone ludziki

Możemy pomóc Ukrainie, budując karpacki pierścień energetyczny – pisze były minister Skarbu Państwa.

Publikacja: 24.12.2014 05:07

Gaz i zielone ludziki

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller niedawno powiedział, że po ułożeniu nowego gazociągu z Rosji przez Morze Czarne do Turcji rola Ukrainy jako kraju tranzytowego gazu „zostanie sprowadzona do zera". Dążenia do tego były widoczne przed dwoma laty. Zapobiegliśmy im, sprzeciwiając się tzw. pieremyczce. Zgoda stawiałaby Polskę w bardzo trudnej sytuacji. De facto oznaczałaby postawienie się w jednym szeregu z tzw. zielonymi ludzikami [znanymi z inwazji na Krymie – red.]. Trzeba jasno powiedzieć: popieranie tego projektu byłoby grą na osłabienie Ukrainy, błędem geopolitycznym i ekonomicznym.

Nie każda inwestycja dobra

Pieremyczka to gazociąg, który miał prowadzić z Kobrynia na Białorusi wzdłuż wschodniej granicy Polski przez Lublin i Bieszczady do Kapuszan Wielkich na Słowacji. Polaków zachęcano obietnicami nowych miejsc pracy i zysków z opłat tranzytowych. Takie same zapewnienia słyszała Bułgaria w kontekście gazociągu South Stream, inwestycji, która biła m.in. w Polskę.

Pieremyczka i South Stream to inwestycje koncepcyjnie powiązane. Obie miały na celu wzmocnienie pozycji Rosji w stosunkach z krajami UE. Obie zostały zawieszone. Ale czy to niebyt trwały, zależy od naszych inicjatyw inwestycyjnych.

Podobnie jak nie każda inwestycja jest dobra, tak nie każdy akcjonariusz w strategicznych spółkach jest pożądany. Obrona Azotów przed wrogim przejęciem jest tego przykładem. Krokiem w dobrym kierunku jest opracowywany z inicjatywy ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego projekt ustawy, zakładający – w niektórych przypadkach – zakup lub sprzedaż akcji i udziałów polskich firm po uzyskaniu zgody ministra Skarbu Państwa. Ten projekt, podobnie jak terminal LNG, powinien uzyskać poparcie wszystkich polskich ugrupowań parlamentarnych. To kwestia naszego bezpieczeństwa.

Karpacki pierścień

Ręką wyciągniętą do wschodniego sąsiada mógłby być nowy łącznik gazowy pomiędzy Polską a Ukrainą. Dzisiejszy jest niewystarczający i oparty na starej technologii. Modernizacja połączenia w Hermanowicach oraz sieci gazowej w południowej i wschodniej Polsce, plus budowa fizycznego rewersu w Kapuszanach Wielkich na Słowacji, a także nowego łącznika Polska–Słowacja to projekty, które stworzyłyby karpacki pierścień energetyczny. Dzięki niemu uzyskalibyśmy dostęp do ukraińskiego rynku i jednych z największych w Europie magazynów gazu.

Karpacki pierścień mógłby się stać inicjatywą UE na rzecz zbliżenia Ukrainy do Europy. Polska skorzysta na tym poprzez projekty inwestycyjne oraz nowe rynki zbytu lub możliwość zakupów surowców energetycznych. Ważna jest tutaj determinacja władz Ukrainy i zaangażowanie spółki Naftohaz w rozbudowę sieci przesyłowej po stronie ukraińskiej. To stosunkowo niewielka inwestycja, która mogłaby być współfinansowana ze środków unijnych.

Kolejnym projektem byłaby rozbudowa łącznika energetycznego między Polską a Ukrainą, którym można by importować lub eksportować nadwyżki energii po obu stronach. Karpacki pierścień energetyczny da dostęp Ukrainie do wolnego rynku gazu i energii.

Nie dajmy się rozgrywać

Po raz pierwszy zachodnie gazety zaczęły kreślić scenariusze nieformalnego wpływu [Rosji – red.] na sytuację w Europie Środkowej i Wschodniej. 1 grudnia „Financial Times" opisał protesty w Bułgarii w 2011 i 2012 r. Ludzie na ulicach okazywali niezadowolenie wobec przyznania koncesji na wydobycie gazu łupkowego przez Chevron. Konflikt ekologów z koncernem energetycznym zakończył się zwycięstwem tych pierwszych. Ironia losu – po roku protesty przeciwko wysokim cenom energii obaliły rząd Boyko Borisova.

„New York Times" opisał podobną sprawę w Rumunii. Burmistrz Pungesti był w szoku, kiedy nagle w jego sąsiedztwie pojawiły się rzesze protestujących przeciwko łupkom. Był zdumiony, że ktoś tak szybko mógł się tak doskonale zorganizować. Tu także na razie zrezygnowano z wydobycia.

Obie gazety doszły do wniosku, że podsumowaniem tych przypadków mogą być słowa byłego sekretarza generalnego NATO Andersa Fogh Rasmussena, który stwierdził: „Rosja w ramach wyrafinowanych działań informacyjnych i dezinformacyjnych angażuje się w tzw. organizacje pozarządowe – organizacje ochrony środowiska działające przeciwko wydobyciu gazu łupkowego – celem zachowania uzależniania krajów od importu gazu rosyjskiego".

Jeśli Unii Europejskiej rzeczywiście zależy na dywersyfikacji i urynkowieniu sektora gazowego, to Ukraina staje się języczkiem u wagi. Gazprom jest tego świadom. Jest to także test dla władz w Kijowie.

Zaangażowanie [Zachodu – red.] w spłatę ukraińskiego rachunku gazowego dla Gazpromu od kwietnia 2015 r., mogłoby zostać powiązane z zobowiązaniem strony ukraińskiej do inwestycji w Hermanowicach. W ten sposób obie strony pokażą determinację do łączenia – nie tylko gazociągami, ale również w wymiarze politycznym.

„Mundury można kupić w każdym sklepie", czego nie można powiedzieć o rozsądku i honorze.

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller niedawno powiedział, że po ułożeniu nowego gazociągu z Rosji przez Morze Czarne do Turcji rola Ukrainy jako kraju tranzytowego gazu „zostanie sprowadzona do zera". Dążenia do tego były widoczne przed dwoma laty. Zapobiegliśmy im, sprzeciwiając się tzw. pieremyczce. Zgoda stawiałaby Polskę w bardzo trudnej sytuacji. De facto oznaczałaby postawienie się w jednym szeregu z tzw. zielonymi ludzikami [znanymi z inwazji na Krymie – red.]. Trzeba jasno powiedzieć: popieranie tego projektu byłoby grą na osłabienie Ukrainy, błędem geopolitycznym i ekonomicznym.

Pozostało 88% artykułu
DEBATA „RZECZPOSPOLITEJ”
Dyrektywa Women on Boards to także szansa dla biznesu
Ekonomia
Michał Dąbrowski: ARP powinna stać się wehikułem gospodarczym dla polskich firm
Ekonomia
Drozapol rusza ze skupem akcji
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał Promocyjny
Niezwykła przestrzeń konferencyjna w Warszawie