Lewicowi politycy i związkowcy regularnie starają się ofiarować narodowi podwyżkę płacy minimalnej. Ponoć dzięki temu poprą ich potem ci, którzy dzięki zmianie zarobią więcej. Bezsens tej sytuacji polega jednak na tym, że głos oddadzą na nich także ci, którzy dzięki wysokiej płacy minimalnej w ogóle nie mają pracy.
W Polsce są regiony, w których płaca minimalna nie ma dużego znaczenia, bo większość zatrudnionych zarabia znacznie więcej, niż ona wynosi, ale są też, niestety, takie obszary oddalone od wielkich centrów gospodarczych, w których minimum jest korzystną propozycją dla pracowników. Jeżeli więc w Warszawie te obecne 1750 zł nie ma dużego znaczenia dla pracodawców, to w wielu miejscach w Polsce jest to pensja na tyle duża, że przyczynia się do wzrostu bezrobocia. Po prostu miejscowych drobnych pracodawców nie stać na płacenie takich pieniędzy. Dlatego albo nie tworzą nowych miejsc pracy, albo zatrudniają na czarno, nie płacąc za pracowników składek.
Przy obecnym stanie nastrojów społecznych nie ma co liczyć na poparcie dla liberalnych propozycji likwidacji płacy minimalnej czy utrzymywanie jej na poziomie minimalnym pozwalającym przeżyć. Skoro więc płaca minimalna musi wciąż funkcjonować, to trzeba ją choć zróżnicować. Taka sama płaca minimalna w stolicy i gdzieś na wschodzie kraju nie ma sensu.
Kolejnym absurdem związanym z płacą minimalną jest powiązanie jej z niektórymi świadczeniami płaconymi przez państwo. Wzrost płacy minimalnej oznacza podniesienie tych świadczeń – a więc większe obciążenie dla budżetu, czyli podatników.
Mimo tylu argumentów przeciwko płacy minimalnej, zwłaszcza przeciw szybkiemu jej podnoszeniu, nie należy się spodziewać, by coś się zmieniło w corocznej awanturze o jej wysokość. Przeciwnie. Ponieważ płace rosną szybko i rośnie konkurencja na rynku pracy, coraz mniej ludzi będzie dostawać minimum. By naród docenił populistycznych polityków, będą oni musieli domagać się coraz wyższych podwyżek płacy minimalnej. Może dzięki temu zdobędą większą popularność, ale przy okazji pogrążą w wielkim bezrobociu najbiedniejsze regiony.