Jak wyobraża sobie Pan pokój na Ukrainie?
Jedyny trwały pokój to taki, w wyniku którego Rosja byłaby niezdolna do wznowienia wojny przez wiele lat. Zawieszenie broni, które forsuje część zachodnich przywódców, nawet kosztem terytorium Ukrainy, oznaczałoby jeszcze gorszy układ niż przed początkiem inwazji 24 lutego. Co prawda za cenę ogromnych kosztów, ale Rosja pokazałaby, że potrafi osiągać postawione przez siebie cele geopolityczne. A po odbudowie swojego potencjału i naprawieniu błędów, jakie teraz popełniła, przystąpiłaby do kolejnego ataku.
Jak temu zapobiec? Narzucając Rosji demilitaryzację jak w przypadku Republiki Weimarskiej po pierwszej wojnie światowej?
USA przeznaczyły już ponad 50 mld dol na wsparcie ukraińskiego wysiłku wojennego. To pokazuje, jak bardzo Stanom Zjednoczonym zależy na zwycięstwie Ukrainy. W jego wyniku możliwe jest rzeczywiście ograniczenie potencjału wojskowego Rosji, demilitaryzacji niektórych jej regionów. Koncepcji jest wiele choć za wcześnie na szczegóły. Jedno jest pewne: Rosja musi wyjść z tej wojny pokonana. Tu nie może być mowy o szukaniu kompromisu.
Tak słaba Rosja wpadnie jednak w ramiona Chin. To radykalnie ograniczy cywilizacji europejskiej.