Powodem wezwania ambasadora Ukrainy do węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych są - jak mówił Szijjarto - jego "obraźliwe stwierdzenia na temat stanowiska Węgier wobec wojny" na Ukrainie.
- Czas, by ukraińscy przywódcy zaprzestali swoich obelg pod adresem Węgier i uznali wolę węgierskiego narodu - dodał Szijjarto nawiązując do wyników niedzielnych wyborów parlamentarnych, w których rządzący Węgrami Fidesz uzyskał ponad połowę głosów.
Czytaj więcej
„Skala zwycięstwa Fideszu nad zjednoczoną, węgierską opozycją, jest zaskoczeniem. Ale przede wszystkim dowodem na to, jak przez lata Orban zmienił Węgry pod siebie: przejął media, instytucje, pieniądze. Rozdawał pieniądze na lewo i prawo, ułożył pod siebie ordynację wyborczą. Był już za duży, by upaść w tych wyborach. Czy będzie rządził całą kadencję? Nie wiem” – mówi prof. Bogdan Góralczyk, politolog, sinolog, dyplomata, publicysta m. in. „Rzeczpospolitej”. W latach 1991-98 przebywał na placówce dyplomatycznej na Węgrzech.
Węgry zajmują najbardziej niejednoznaczne stanowisko wobec wojny na Ukrainie ze wszystkich krajów UE. Rząd Viktora Orbana potępił agresję na Ukrainę i wyraził zgodę na dotychczasowe sankcje UE wobec Rosji, ale Szijjarto zapowiadał, że Budapeszt nie zgodzi się na objęcie sankcjami rosyjskiego sektora energetyczne.