W tym roku będziemy mieli do czynienia m.in. z szalejącą inflacją, wysokimi cenami energii elektrycznej i gazu oraz żywności. Zdaniem ekonomistów szczytu inflacji należy się spodziewać w połowie bieżącego roku, a jej wygaszanie przeniesie się na 2023 rok.

– Historycznie wysoki poziom inflacji (najwyższy od 26 lat) będzie znacząco zmniejszał siłę nabywczą gospodarstw domowych. Należy jednak pamiętać, że wysoka inflacja jest swoistym podatkiem korzystnym dla rządzących – w konsekwencji wyższych cen do budżetu trafia więcej pieniędzy z podatków pośrednich, w tym z VAT i akcyzy; można szacować te kwoty na ok. 70 mld zł rocznie – mówi dr hab. Stanisław Mazur, prof. UEK, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Ponadto, jak zaznacza rektor UEK, w tym roku wzrosną także ceny kredytów, co wynika z podnoszenia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej w reakcji na szybko rosnącą inflację. Jak zauważa dr hab. Bogusław Półtorak, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, prodziekan ds. kształcenia, na plus będzie oddziaływać wzmacnianie się w 2022 roku złotego w ślad za podwyżkami stóp procentowych, co stanie się głównym orężem walki z inflacją, zmniejszając koszty importu.

– Niestety, oznacza to również wyrzeczenia dla kredytobiorców, którzy zapłacą wyższe raty kredytów. Szczególnie będą odczuwać wzrost rat osoby, które w ubiegłym roku zaciągnęły kredyty hipoteczne. W ich wypadku koszt odsetek może nawet się podwoić, a koszt kredytów wzrosnąć z poziomu 3–4 proc. do 6–8 proc. w skali roku. Drożeją też mocno pożyczki krótkoterminowe, w ślad za wyższym limitem oprocentowania, tu stawki sięgają już 11 proc. w skali roku, więc konsumenci kupujący na raty też powinni mieć się na baczności – dodaje dr hab. Bogusław Półtorak.

Inflacja wymusi zmiany w oszczędzaniu. Wg dr. hab. Stanisława Mazura ochronie naszych oszczędności nie będą służyć ani trzymanie gotówki czy depozyty bankowe, ani fundusze obligacji. – Skutecznymi instrumentami ochrony oszczędności mogą się okazać obligacje indeksowane inflacją lub stopą procentową, złoto, surowce (metale szlachetne i przemysłowe), nieruchomości (w przypadku istotnego wzrostu stóp procentowych nastąpi wzrost kosztów związanych z obsługą kredytów hipotecznych, co możne obniżać rentowność tych inwestycji) oraz akcje – dodaje rektor UEK.

Ekonomiści podpowiadają, by poszukiwać też metod lokowania pieniędzy, które mają zmienne stopy procentowe. – Na pewno takim sposobem oszczędzania nie są dziś już obligacje o stałej stopie procentowej. Mogą to być np. lokaty. Prawdopodobnie wrócimy do nieco większej opłacalności zwykłych lokat. Co prawda w najbliższych latach ich oprocentowanie w ujęciu realnym nadal będzie ujemne, ale pozwolą na ochronę wartości nominalnej samego kapitału. Wystrzegać należy się natomiast różnych okazji, w tym instrumentów rynku forex czy też kryptowalutowych platform. – mówi dr hab. Bogusław Półtorak.