Na pierwszy rzut oka nie powinniśmy mieć w 2022 r. do czynienia z tak „szalonymi" zwyżkami cen większości surowców jak w 2021 r. Wzrosty te będą bowiem liczone od dużo wyższych poziomów bazowych niż 12 miesięcy temu. Stawianie prognoz dla surowców na 2022 r. nie jest jednak proste. Nie wiemy bowiem, czy w gospodarkę globalną uderzą kolejne fale pandemii, ani czy pojawią się inne czynniki mocno zaburzające łańcuchy dostaw. Wielką niewiadomą jest też to, jak mocno zwolni tempo wzrostu gospodarczego w Chinach, czyli w kraju będącym największym światowym konsumentem surowców. Snute przez analityków scenariusze bazowe zakładają jednak jakąś formę stabilizacji na rynkach surowcowych.
Podaż zaczyna rosnąć
Na rynku naftowym widać już na horyzoncie oznaki wzrostu podaży, który powinien w większym stopniu zacząć dawać o sobie znać w drugiej połowie 2022 r.
Przestrzeń do wzrostu jest całkiem spora. W listopadzie kraje OPEC produkowały 28 mln baryłek ropy dziennie, gdy ich zdolności produkcyjne wynosiły 33,3 mln. Arabia Saudyjska, największy producent z tej grupy, wydobywała wówczas 9,88 mln baryłek dziennie, gdy jej moce sięgają 11,5 mln. Również produkcja w Rosji (formalnie niebędącej członkiem OPEC, ale należącej do OPEC+) jest wciąż niższa od możliwości. Według Energy Intelligence wyniosła ona w listopadzie 9,9 mln baryłek dziennie. W 2019 r., czyli w historycznym szczycie, dochodziła ona do 11,3 mln. Daleki od pełnego wykorzystania mocy produkcyjnych jest też główny konkurent grupy OPEC+, czyli Stany Zjednoczone. Według danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA) produkcja surowca w USA wynosiła w końcówce listopada 11,6 mln baryłek dziennie, gdy w przedpandemicznym szczycie sięgała 13 mln. O ile jednak niechęć państw OPEC+ do szybkiego zwiększania produkcji łatwo wytłumaczyć ich chęcią utrzymania cen na poziomie dobrym dla ich budżetów, to w USA o hamowanie wzrostu wydobycia oskarżają się nawzajem branża naftowa i administracja Bidena.
Pojawiły się już jednak oznaki poprawy sytuacji wśród producentów ropy ze złóż łupkowych w USA. Wydobycie w Permian Basin, czyli w największych amerykańskich złożach łupkowych, zbliżyło się w listopadzie do poziomu sprzed pandemii. Większe inwestycje w wydobycie ropy z łupków za oceanem zapowiedziały na przyszły rok takie koncerny jak: Exxon, BP i Chevron. Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) spodziewa się, że pod koniec 2022 r. produkcja ropy w USA wróci na poziom sprzed pandemii. 2022 rok powinien być też jednak czasem stopniowego zwiększania wydobycia przez kraje OPEC+. Prognozy rządu rosyjskiego mówią na przykład, że wydobycie w Rosji może w przyszłym roku zbliżyć się do rekordu.
Wzrost szans na wyższą podaż surowca przekłada się na dosyć konserwatywne prognozy dla cen ropy. Zebrane przez agencję Bloomberga projekcje analityków dla ceny ropy WTI na koniec 2022 r. są natomiast w przedziale od 60 dol. do 77 dol. za baryłkę. Wygląda więc na to, że nawet największe naftowe „byki" spodziewają się, że w przyszłym roku stopniowo rosnąca podaż będzie wreszcie nadążać za popytem. Zapotrzebowanie na ropę nie powinno zaś rosnąć w tak szalonym tempie jak w tym roku. Szacunki OPEC mówią, że globalny popyt na ropę wzrósł z 90,8 mln baryłek dziennie w 2020 r. do 99,5 mln w czwartym kwartale 2021 r. i że za rok będzie sięgał 102,6 mln.