Sezon wakacyjny nie jest długi – właściciele barów i ogródków piwnych chcą za wszelką cenę zdobyć klientów. Problem w tym, że odbywa się to kosztem naruszania dóbr osobistych ich pracowników – m.in. poprzez zmuszanie ich do noszenia kontrowersyjnych strojów firmowych. Firma może narzucić pracownikom służbowy uniform, ale nie ma w tej mierze pełnej dowolności.
– To nie pierwsze tego typu przypadki. Kilka lat temu mieliśmy sprawę spółki odzieżowej, której pracownice, sprzedające jej kolekcję strojów, miały na plecach napis „Jestem suką”. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z ewidentnym naruszeniem dóbr osobistych pracownic – mówi Piotr Wojciechowski, wicedyrektor Departamentu Prawnego Głównego Inspektoratu Pracy.
W przypadku zmuszania pracownic lokalu gastronomicznego do noszenia wyzywających bluzek sytuacja jest podobna. Jeśli kobieta czuje, że uniform ją poniża czy ośmiesza, może odmówić jego noszenia i powinna się zwrócić do inspekcji o pomoc. Ta po otrzymaniu skargi może podjąć działania, by chronić godność pracownika, jednak jej możliwości są ograniczone.
Naruszenie dóbr osobistych jest bowiem bardzo subiektywnym odczuciem. Dla jednej osoby naruszy je kilkucentymetrowy dekolt, a dla innej rozcięcie w bluzce do pępka nie będzie stanowiło problemu. Dlatego inspektor, jeśli uzna, iż pracodawca przesadził w swobodzie stroju, wyda tzw. wystąpienie, w którym poinformuje go, że takim postępowaniem narusza prawo. PIP nie może jednak np. nakazać zaszycia zbyt śmiałych, w odczuciu zatrudnionych, dekoltów.
– Każdy pracodawca zgodnie z kodeksem pracy jest zobowiązany do poszanowania godności i innych dóbr osobistych pracownika. Jeśli przesadzi, wówczas musi się liczyć z tym, że poniesie odpowiedzialność z tego tytułu. Na miejscu pracownic zmuszanych do noszenia wyzywających strojów, zanim skierowałabym pozew, najpierw poinformowałabym szefa o swoich zastrzeżeniach i wątpliwościach co do ubioru służbowego – mówi Sylwia Puzynowska, radca prawny w kancelarii Baker & Mackezie.