Sprawa, którą rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Warszawie to jeden z wątków głębokiego rodzinnego konfliktu sięgającego korzeniami roku 1960. W dużym skrócie można powiedzieć, że jego efektem był testament sporządzony przez babkę stron sporu, który wywołał kolejny konflikt - o prawa do rodzinnej nieruchomości . Powódka nigdy nie pogodziła się z wolą testatorki, której skutkiem dom przypadł pozwanym. Na dodatek wszyscy razem zamieszkują w tym domu, choć akurat powódka i jej dzieci zajmują lokal bez tytułu prawnego.
Kto pobił babcię
Powódka R.R. zarzuciła pozwanym , że nękają jej rodzinę przez pomówienia i groźby, bezpodstawne wzywanie policji, szkalowanie wśród sąsiadów oraz w pismach i skargach kierowanych do sądów i innych instytucji państwowych. Naruszają także prawo do kultu pamięci jej zmarłych rodziców przypisując im pobicie babci. Jako dowód wskazała pisma złożone przez pozwanych w sprawach sądowych o zachowek, o zapłatę, o zasiedzenie. W jednym z nich znalazło się sformułowanie, że zdaniem pozwanych powódka "nie cofnie się przed krzywoprzysięstwem oraz składaniem fałszywych zeznań".
R.R. domagała się ochrony swojego dobrego imienia, czci, wizerunku oraz zakazu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o zmarłych rodzicach. Żądała także 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Robili to w obronie
Sąd Okręgowy ustalił, że źródłem sporu jest wspólne zamieszkiwanie w spadkowym domu i że obie jego strony dopuszczają się pomówień, wzajemnych oskarżeń i wyrządzają sobie złośliwości. Nie dopatrzył się jednak naruszenia dóbr osobistych R.R. na podstawie zgłoszonych dowodów. W jego ocenie pisma pozwanych były formułowane w odpowiedzi na stawiane im zarzuty w toczących się między stronami procesach. Zawierały twierdzenia i oceny zmierzające do obrony ich praw oraz dementowania i prostowanie twierdzeń powodów. Na poparcie tych twierdzeń powoływali się na fakty uwzględnione w podczas innych postępowań sądowych m.in. w aktach spraw o eksmisję, które babcia wytaczała rodzicom powódki. Nie działali więc w niezgodności z prawdą – uznał sąd.
Jego zdaniem nie doszło także do naruszenia kultu pamięci zmarłych.