Dyrektywę 95/46/WE w sprawie ochrony danych osobowych stosuje się również do nagrań wideo z kamery zainstalowanej na prywatnym domu i skierowanej na drogę publiczną – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
– Wykładnia wyroku TS UE powinna wpłynąć na interpretację prawa w Polsce. Luksemburski Trybunał wyraźnie stwierdził, że obraz z monitoringu to dane osobowe, a cele prywatne i osobiste należy interpretować bardzo wąsko – wskazuje Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
Chuligan na publicznym chodniku
W sprawie badanej przez TS UE właściciele posesji byli celem wielokrotnych ataków ze strony nieznanych sprawców. Dlatego zdecydowali się na założenie monitoringu. Zainstalowana kamera zarejestrowała wizerunek osoby, która wybiła szybę kamieniem z procy. Na tej podstawie ujęto sprawcę. Ten jednak zakwestionował przed czeskim urzędem ochrony danych osobowych zgodność z prawem przetwarzania danych zarejestrowanych na prywatnym urządzeniu. A – jak stwierdził TS UE – mógł to zrobić, bo kamera, choć zamontowana na domu, swoim zasięgiem obejmowała chodnik, który stanowi już przestrzeń publiczną.
TS UE podkreślił, że dyrektywa pozwala co do zasady na przetwarzanie takich danych tylko wówczas, gdy osoba, której one dotyczą, wyraziła zgodę. Nadzór kamer wideo wchodzi w zakres zastosowania dyrektywy, bo pozwala na ustalenie tożsamości filmowanej osoby. W wypadku kamer prywatnych nagrywania nie można uznać za czynność osobistą, jeżeli rozciąga się ono na przestrzeń publiczną, np. na chodnik przed domem.
– W praktyce osoby, które prowadzą monitoring, powinny zabezpieczyć pochodzące z niego nagrania tak, żeby nie dostały się w niepowołane ręce. Muszą także rozważyć rejestrację zbioru danych u GIODO i przestrzegać obowiązków informacyjnych – wyjaśnia Klicki.