Jutro poznamy ostatni zestaw informacji, które pozwolą ocenić kondycję gospodarki po wakacjach. GUS poda dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu w sierpniu. Wieści bacznie będą śledzić analitycy rynkowi, ekonomiści związani z rządem, ale przede wszystkim władze monetarne. To przed nimi bowiem jedna z najważniejszych decyzji w tym roku – czy należy już ciąć koszt pieniądza i w ten sposób próbować pobudzić słabnącą konsumpcję, czy jeszcze zaczekać, ponieważ inflacja – a kontrola cen jest nadrzędnym obowiązkiem Rady Polityki Pieniężnej – zamiast spadać, może jeszcze wzrosnąć.
Ekonomiści z miesiąca na miesiąc mają coraz mniej optymistyczne prognozy dla konsumpcji prywatnej. Uważają, że sierpień był miesiącem, kiedy wzrost sprzedaży detalicznej osłabł do 5,6 proc. z blisko 7 proc. w lipcu. Jesień może przynieść dalsze hamowanie, zwłaszcza że sprzedaż już i tak „nakręcają" głównie zakupy w dyskontach, co oznacza, że Polacy oszczędzają na żywności i innych podstawowych produktach. I nic dziwnego, skoro realnie płace nie rosną już od trzech miesięcy, a firmy, tnąc koszty, pozbywają się pracowników. – Popyt konsumpcyjny jest coraz niższy i nie widać czynników, które mogłyby spowodować przyspieszenie w dłuższym terminie – przyznaje Jarosław Janecki z Societe Generale.
RPP? na swoim najbliższym posiedzeniu na początku października nie będzie więc już dywagowała, czy czeka nas spowolnienie gospodarki na tyle głębokie, że nadszedł czas na tańszy pieniądz. Przedmiotem dyskusji będą za to wciąż wysoka inflacja i niepewność, czy uruchomienie programów luzowania monetarnego przez najważniejsze banki centralne świata nie zaowocuje spekulacyjną bańką na rynku żywności i paliw. Pojawia się coraz więcej głosów, że jesienią wzrost cen, po wyhamowaniu do 3,8 proc. w sierpniu, znów zwiększy się do powyżej 4 proc. To właśnie ta obawa może odsunąć w czasie decyzję o cięciu stóp procentowych. – Inflacja importowana z zagranicy z całą pewnością drenuje nam kieszenie. Ale czy jest sens walczyć z tendencjami, które dotykają całego świata? – pyta Łukasz Tarnawa z BOŚ Banku. – Trzeba ciąć stopy szybko i nie małymi krokami, ale od razu głębiej, bo inaczej wpadniemy w recesję. A wieprzowina i tak będzie droga – mówi Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP.
5,6 proc. wyniósł wzrost sprzedaży detalicznej w sierpniu – prognozują średnio analitycy
Prędzej czy później do luzowania polityki pieniężnej w Polsce dojdzie. Pojawia się jednak pytanie, czy w obecnej sytuacji takie pobudzenie gospodarki zda egzamin? – Głównym argumentem dla RPP wydaje się być to, że obniżki wpłyną na stawki na rynku międzybankowym – dzięki czemu obsługa opartych o nie kredytów będzie tańsza – wyjaśnia Jarosław Janecki.