Eksperci danymi nie są zaskoczeni. – Ostrożność w wydatkach Polaków jest dziś wyraźna: mimo umiarkowanego optymizmu co do przyszłości dominują zachowania oszczędnościowe. Taka postawa konsumentów nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę. W Polsce konsumpcja prywatna odpowiada za ponad połowę PKB, dlatego powściągliwość w wydawaniu pieniędzy może opóźniać pełne ożywienie gospodarcze – mówi dr Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. – To sygnał ostrzegawczy zarówno dla rządu, jak i dla biznesu. Potrzebne są działania zwiększające poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego: stabilne dochody, przewidywalna inflacja oraz jasna polityka fiskalna. Bez tego konsumenci mogą nadal wybierać ostrożność zamiast aktywności, co ograniczy dynamikę wzrostu gospodarczego w najbliższym okresie – dodaje.
Poprawy siły nabywczej spodziewa się 17,9 proc. tych osób, które jednocześnie planują wydawać więcej. Tę odpowiedź wybierały przede wszystkim osoby w wieku 18–24 lata (30,8 proc. z nich), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (37,9 proc.) i mieszkańcy miejscowości od 100 tys. do 199 tys. (23,5 proc.). Jeśli natomiast wziąć pod uwagę status zawodowy, mówią tak głównie osoby na urlopie macierzyńskim, ojcowskim lub wychowawczym (33,3 proc. z nich).
– Oczywiście z punktu widzenia krótkoterminowego spadek konsumpcji nie jest najlepszą wiadomością. Ale musimy pamiętać, że rzeczywistym kołem zamachowym gospodarki są inwestycje, a w szczególności w sektorze prywatnym. I niestety z tym borykamy się w naszym kraju przez ostatnie lata – mówi dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego i Forum Ekspertów Ad Rem. – Dopiero jeśli uda się odblokować ten popyt, a to może się stać dzięki stabilności politycznej, przewidywalności co do działań rządzących oraz dobrym rozwiązaniom ukierunkowanym na przedsiębiorców (np. obniżenie składki zdrowotnej), wtedy będzie to informacja rzeczywiście istotna, pozytywna dla gospodarki, a więc także dla nas wszystkich – dodaje.
Ożywienie nadchodzi?
– Oczywiście trzeba pamiętać, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że rzeczywistość okaże się nieco inna niż deklaracje (konsumentów – red.). W badaniach deklaratywnych konsumenci często wyrażają ostrożność, szczególnie gdy niedawno doświadczyli niepewności lub pogorszenia warunków życia – wskazuje dr Mariusz Woźniakowski. – Jedna gdy pojawią się realne impulsy, np. wyraźny wzrost dochodów, poprawa nastrojów gospodarczych, sezon zakupowy czy promocje, część z nich może zacząć wydawać więcej – dodaje.
Jak pisaliśmy niedawno w „Rzeczpospolitej”, nastroje konsumenckie w całej Europie są na niskim poziomie, co przekłada się na ograniczane wydatki i oszczędzanie. Zaskakująco dobrze prezentują się oceny Polaków, którzy spośród dużych państw europejskich wypadają zdecydowanie najlepiej.
W Wielkiej Brytanii i Francji ponad 80 proc. respondentów ocenia gospodarkę negatywnie. W Polsce podobne zdanie ma 55 proc. konsumentów. Jednocześnie wydatki ogranicza połowa badanych Europejczyków, szczególnie we Włoszech i Francji, gdzie robi tak ponad 50 proc. W Polsce 28 proc. deklaruje wzrost wydatków w ostatnim roku. To zdecydowanie najlepszy wynik wśród analizowanych rynków – wynika z badania Consumer Navigator, przeprowadzonego przez Grupę Dentsu w pięciu krajach europejskich.