W Chorwacji spokój cenowy po wejściu euro

Wbrew temu, co mówi szef polskiego rządu, Chorwaci nie przeżywają szoku cenowego po przyjęciu euro. Ba, inflacja w tym kraju hamuje, tak jak w całej UE.

Publikacja: 03.02.2023 03:00

W Chorwacji spokój cenowy po wejściu euro

Foto: Adobe Stock

Z początkiem 2023 r. Chorwacja weszła do strefy euro. Unijna waluta zastąpiła krajową kunę.

– Chorwacja przeżywa szok cenowy. Po wprowadzeniu euro ceny wzrosły tam o kilkadziesiąt procent w bardzo krótkim czasie – mówił premier Mateusz Morawiecki. – Politycy opozycji myślą, że wystarczy zmienić portfel, a pieniędzy w nim od razu przybędzie. Nic z tego – przykład tego błędnego myślenia obserwujemy nad Adriatykiem – dodał szef polskiego rządu.

Mówił też o „chaosie cenowym”, „rosnących gwałtownie cenach paliwa” i „chaosie inflacyjnym, który daje się we znaki Chorwatom”. I użył tych argumentów przeciwko wprowadzeniu euro w Polsce.

Prawda jest jednak inna.

Bez gwałtownych zmian

Eurostat, czyli unijny urząd statystyczny, podał właśnie, że inflacja HICP, czyli wyliczana wedle jednakowej metody dla wszystkich krajów unijnych, w styczniu w Chorwacji wyniosła wedle wstępnych szacunków 12,5 proc. w stosunku rocznym. Miesiąc wcześniej wskaźnik ten sięgał 12,7 proc. W ujęciu miesięcznym ceny towarów i usług wzrosły o 0,2 proc. Chorwackie biuro statystyczne podało z kolei, że ceny towarów i usług były w styczniu o 12,7 proc. wyższe niż przed rokiem. W grudniu inflacja w Chorwacji sięgała 13,1 proc. W ujęciu miesięcznym, w stosunku do grudnia, inflacja nie zmieniła się.

Danych o styczniowej inflacji w Polsce jeszcze nie ma. W grudniu wskaźnik HICP sięgał w naszym kraju 15,3 proc., czyli był wyraźnie wyższy niż w Chorwacji. I wyższy od średniej unijnej, która wtedy wynosiła 9,2 proc. Inflacja w całej UE wyraźnie hamuje, średnią za styczeń Eurostat wstępnie wyliczył na 8,5 proc. Możliwe, że w Polsce poszła w górę, bo z początkiem roku wygasła część elementów tarcz antyinflacyjnych.

Nie ma strachu

– W badaniach, które regularnie prowadzi Komisja Europejska, w jej Barometrze, obawy przed wzrostem cen związanym z wprowadzeniem euro są w Polsce bardzo silne, na tle innych krajów i w mojej ocenie jest to jeden z głównych powodów tego, że mamy wysoki odsetek osób, które opowiadają się przeciwko wprowadzeniu unijnej waluty – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Banku Credit Agricole Polska. Dodaje, że jest to problem, który obserwujemy od wielu lat, dodatkowo podsycany i wzmacniany przez różnego rodzaju opinie, z których miałoby wynikać, że euro jest czynnikiem proinflacyjnym czy wręcz, że prowadzi do znaczącego wzrostu cen.

– Tymczasem wszystkie badania, które zostały przeprowadzone w krajach, które do strefy euro przystępowały po jej utworzeniu, czyli obejmujące Grecję, Słowenię, Maltę, Słowację, kraje bałtyckie, pokazywały, że wprowadzenie euro w postaci gotówkowej przyczyniło się do wzrostu cen w bardzo niewielkim zakresie. Na skutek zaokrąglenia rosły zwykle ceny o niskiej wartości jednostkowej, na drobne towary konsumpcyjne, które są kupowane często, ale ze względu na niewielki udział tych towarów w wartości koszyków konsumpcyjnych ich wpływ na inflację był zaniedbywalny – mówi Borowski.

Zaznacza, że należy odróżnić wpływ na inflację od wpływu na percepcję inflacji. – To zjawisko znane w ekonomii i ono zwykle rozchodzi się z twardymi danymi o inflacji. Jeśli wzrosła cena cappuccino, to ludzie uważają, że wzrosła też inflacja – tłumaczy główny ekonomista Banku Credit Agricole. – A przecież ceny niektórych produktów spadły. Trzeba więc liczyć efekt netto.

Zauważa, że ekonomiści i urzędy statystyczne dysponują narzędziami, które pozwalają wyłapać anomalie cenowe, nietypowe zwyżki cen w chwilach wprowadzenia euro i że skalę tego typu działań można skutecznie tłumić. Służy temu wywieranie presji na firmy detaliczne przez rząd, jego agendy, urzędy ochrony konsumentów, nacisk mediów. – Największy problem z tym miała Słowacja i Chorwacja wyciągnęła z tego wnioski. Negatywne skutki zaokrąglenia cen były bardzo nieznaczne. Dane opublikowane przez Eurostat wskazujące na wzrost przeciętnego poziomu cen o 0,2 proc. w ujęciu miesięcznym dowodzą, że tego efektu praktycznie nie było – mówi Jakub Borowski.

I podsumowuje, że doświadczenia historyczne i te dotyczące Chorwacji pokazują, że nie należy się bać ewentualnego wprowadzania euro również w Polsce. – Doświadczenia historyczne nauczyły kraje Unii zarządzać tym problemem – mówi główny ekonomista Credit Agricole.

Z początkiem 2023 r. Chorwacja weszła do strefy euro. Unijna waluta zastąpiła krajową kunę.

– Chorwacja przeżywa szok cenowy. Po wprowadzeniu euro ceny wzrosły tam o kilkadziesiąt procent w bardzo krótkim czasie – mówił premier Mateusz Morawiecki. – Politycy opozycji myślą, że wystarczy zmienić portfel, a pieniędzy w nim od razu przybędzie. Nic z tego – przykład tego błędnego myślenia obserwujemy nad Adriatykiem – dodał szef polskiego rządu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
GUS: PKB bez niespodzianek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dane gospodarcze
Konsumenci ruszą do sklepów? Coraz wiekszy optymizm
Dane gospodarcze
Inflacja w marcu wyższa, niż sądzono. GUS podał nowe dane. Co drożeje najbardziej?
Dane gospodarcze
Wzrost gospodarczy Chin silniejszy od prognoz. Ale ożywienie pozostaje kruche
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dane gospodarcze
EBC nadal gotowy do cięcia stóp w czerwcu. „Mamy teraz trend dezinflacyjny”