Chiny chłodzą gospodarkę, a odbudowa w USA nie idzie tak gładko, jak oczekiwano. Żadnych gwałtownych zmian podaży nie planuje OPEC. Już wiadomo, że na marcowej konferencji ministerialnej nie dojdzie do zmniejszenia wydobycia. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę, że niektórzy z producentów przekroczą limity, bo gwałtownie potrzebują pieniędzy, widełki
70 – 80 dolarów za baryłkę wydają się całkowicie rozsądne. Baryłka Brenta kosztowała wczoraj 77,1 dol. – Fundamenty rynku nie uzasadniają ceny w okolicach 80 dol. – uważa Carsten Fritsch, analityk Commerzbanku. Jego zdaniem ostatnia hossa cenowa była spowodowana wyjątkowo ostrą zimą. Teraz ropa będzie taniała. Edward Meir, analityk z MF Global, uważa, że w nadchodzącym tygodniu ropa stanieje do 70 dol.
Niepewność co do efektów reformowania greckiej gospodarki windowała wczoraj dolara, to jak zwykle spowodowało zniżkę na rynku złota. W piątek za uncję płacono 1128 tys. dol., o 14 dol. taniej niż w czwartek wieczorem. Ale złoto jest nadal interesujące dla inwestorów zaniepokojonych sytuacją nie tylko w samej Grecji, ale i we Włoszech, Portugalii oraz Irlandii. To z kolei może wyhamować spadek kursu dolara.
Mniej interesujące są takie surowce jak ropa czy metale przemysłowe, bo wyraźnie widać, że amerykańskie władze zamierzają ukrócić spekulacje. Z tego wniosek: złoto warto kupować.