W minionym roku w podobnej prognozie Amerykanie zapowiadali rynek 28,6 tys. maszyn za 2,8 bln dolarów. Jej podwyższenie wynika z założenia średniego wzrostu gospodarki światowej w tym okresie o 3,2 proc., przewozu pasażerów (dochód na pasażerokilometr) o 5 proc. i frachtu (dochód na tonokilometr) o 5,8 proc. Z prognozowanych 29,4 tys. samolotów prawie 30 proc. zamówiły już linie lotnicze. Pozostałą część rynku podzielą między siebie Airbus i Boeing. – Przewoźnicy będą bardziej niż dotąd skłonni do wymiany floty na maszyny zużywające mniej paliwa – wyjaśnił wiceprezes ds. marketingu Boeinga Randy Tinseth.

W przeszłości producenci samolotów mieli już do czynienia z licznymi wyzwaniami – recesją czy szokami naftowymi i branża okazywała się na nie odporna. Boeing przewiduje zatem rosnący popyt na wymianę starych maszyn na bardziej ekonomiczne. Mają one stanowić 43 proc. popytu.

Pod względem rodzaju samolotów rynek podzieli się na 2510 samolotów regionalnych (do 90 miejsc), 19 160 wąskokadłubowych, 6750 szerokokadłubowych i 980 superjumbo (A380, B747). Boeing nie jest obecny na rynku samolotów regionalnych i zakłada jego kurczenie się z racji malejącej konkurencyjności.