W Internecie kryzysu nie widać, a sklepy w sieci notują nawet większy wzrost obrotów niż w 2008 r. – Zakupy w Internecie pozwalają zaoszczędzić kilka, kilkanaście procent w porównaniu z tradycyjnymi kanałami sprzedaży – mówi Michał Tomaniak, dyrektor Empik.com.
Jak wynika z badania NetTrack firm MillwardBrown i SMG/KRC, z sieci korzysta już 48 proc. Polaków. W ciągu trzech miesięcy ich liczba wzrosła z 14,2 do niemal 14,5 mln. – Skłonność do oszczędzania rośnie, a w przypadku wielu towarów zakupy w sieci dają taką możliwość. Wirtualne sklepy w czasach spowolnienia gospodarczego radzą sobie lepiej niż handel tradycyjny – mówi Marcin Kałkucki, menedżer z PricewaterhouseCoopers.
Jak wynika z danych Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego, e-handel w 2008 r. wart był 11 mld zł, jedną trzecią więcej niż rok wcześniej, podczas gdy sprzedaż detaliczna wzrosła 13 proc. Dane z początku tego roku potwierdzają, że dystans wzrośnie – sprzedaż detaliczna choć w styczniu wzrosła 1,3 proc. już w lutym spadła 1,6 proc.
Rekordowe przychody notują sieci sprzedające w Internecie żywność. – Tegoroczne obroty sklepów alma24 potroiły się, a wraz z uruchamianiem dostaw w kolejnych miastach sprzedaż w tym kanale wzrosła pięciokrotnie rok do roku – mówi Ivo Makówka, dyrektor PR sieci delikatesów Alma, która w sześciu aglomeracjach ma sklep internetowy.
Amatorów na sieciowe zakupy przybywa, zwłaszcza że firmy kuszą rabatami. – Miesiąc do miesiąca obroty i liczba klientów rosną średnio o kilkanaście proc. Nie odczuwamy spowolnienia, ale wolimy się zawczasu przygotować na gorszą koniunkturę – mówi Witold Ferenc, prezes sklepu Frisco.pl. Klienci mogą więc skorzystać ze specjalnego rabatu na trzy najczęściej wybierane grupy asortymentowe – zapłacą za nie 20, 15 i 5 proc. mniej. Jednak, jak przyznaje Witold Ferenc, można zaobserwować spadek sprzedaży np. drogich win – klienci wolą tańsze.