– Bardzo trudno jest jednoznacznie powiedzieć, na ile te pojedyncze wydarzenia wpływają na wyniki makroekonomiczne i przedsiębiorstw, a na ile dane pokazują trwałe trendy – przyznaje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. To, co się dzieje w gospodarce od początku roku, określa jako kontynuację ożywienia, ale już w nie tak spektakularnym tempie jak pod koniec roku. Według jego szacunków wzrost gospodarczy w tym roku będzie nieco niższy niż 2,5 proc.
Przyznaje jednak, że na to, by stwierdzić, czy nasze ożywienie lekko przyhamowało, czy też posuwa się bardzo powoli, potrzeba nieco więcej czasu: – Najpierw mieliśmy mroźną i długą zimę i tym tłumaczyliśmy nie najlepsze wyniki. W marcu gospodarka i firmy odreagowały po zimie. Ale kwiecień i maj znowu były niespokojne w związku z katastrofą pod Smoleńskiem i powodzią – tłumaczy Tarnawa.
Krzysztof Rybiński, ekonomista z SGH, ma bardziej wyrazistą opinię: – Nie widzę istotnych zmian ani impulsu do ożywienia. Powoli idziemy ścieżką niskiego wzrostu gospodarczego. W zeszłym roku 1,8 proc. wzrost PKB, w tym może dojdziemy do 2,5 proc w skali roku.
Z dotychczasowych danych GUS wynika, że duże i średnie firmy w pierwszym kwartale miały najniższą od ponad dwóch lat rentowność ze sprzedaży towarów i produktów, ich wynik finansowy się poprawił, ale głównie za sprawą poradzenia sobie z problemami wynikającymi z opcji walutowych. Produkcja przemysłowa w ciągu pierwszych czterech miesięcy była wyższa niż w zeszłym roku, ale zwyżki te w sporej części wynikają z porównania ze spadkami z początku zeszłego roku. Dodatkowo spożycie detaliczne, które obrazuje konsumpcję indywidualną, liczone w cenach porównywalnych z zeszłorocznymi, nie rośnie. Wszystko to spowodowało niższe od zeszłorocznych wpływy z VAT do budżetu.
Ekonomiści zwracają uwagę na to, że firmy wciąż nie zaczynają nowych inwestycji, wolą przetrzymywać pieniądze, o czym świadczy wysoka, bo ponad 38-proc., płynność finansowa. – W firmach pierwszy kwartał nie pokazał ożywienia – przyznaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główny ekonomista PKPP Lewiatan. To, co może więc pchać w tym roku wzrost gospodarczy, to tak jak w zeszłym inwestycje infrastrukturalne – publiczne, odbudowywanie zapasów przez firmy i konsumpcja indywidualna. Mniejszy zaś będzie efekt eksportu netto.