Ostatnie dane o wzroście PKB w Niemczech przyjęto jako dobry sygnał dla polskiej gospodarki, i słusznie. Jest to w końcu nasz największy rynek zbytu, na który kierujemy ponad jedną czwartą całości krajowego eksportu. Dokładniejsze przyjrzenie się strukturze niemieckiego wzrostu wskazuje na niebagatelną w nim rolę eksportu netto. Kontrybucja eksportu netto (dzięki nadwyżce eksportu nad importem) w niemieckim wzroście
za II kwartał wyniosła aż 0,8 proc., pozostałe 1,4 proc. stanowił zaś popyt krajowy.
O roli eksportu dla gospodarki naszych Niemiec świadczy fakt, iż od momentu gdy w II kw. ub. r. nastąpiło wyraźne odbicie wolumenu sprzedaży na rynki zagraniczne, wzrost PKB zaczął notować dodatnie wartości. Przełożenie wzrostu sprzedaży zagranicznej w Niemczech na polskie saldo handlu zagranicznego wydaje się oczywiste z tego choćby względu, iż polskie firmy są znaczącym podwykonawcą i dostawcą komponentów dla firm niemieckich. Z tego też powodu istnieje ścisła zależność między wzrostem gospodarczym w Niemczech i w Polsce.
Można też postawić tezę o zależności między wzrostem niemieckiego eksportu a tamtejszym wzrostem gospodarczym. W efekcie rosnąca sprzedaż na rynki zagraniczne wpływa pozytywnie na wzrost PKB w Niemczech, co z kolei oddziałuje prowzrostowo na polską gospodarkę. Jak jednak pokazują ostatnie prognozy, ten pozytywny łańcuch zdarzeń może zostać przerwany.
Pięć czołowych niemieckich instytutów spodziewa się w przyszłym roku obniżenia tempa wzrostu gospodarki. Średnio spodziewają się wzrostu niższego o 0,5 pkt proc. Nie są to oczywiście zapowiedzi nawrotu recesji, ale spowolnienia jak najbardziej. W takim przypadku w strukturze polskiego PKB wielce prawdopodobne jest utrwalenie się ujemnej kontrybucji eksportu netto. Jak pokazują dane historyczne, negatywny wpływ tego czynnika był w przeszłości niwelowany albo poprzez wysoki popyt krajowy, albo poprzez istotny wzrost inwestycji. Czy tak będzie i tym razem? Perspektywa wzrostu podatków nie jest dobrą wróżbą dla konsumpcji, a niepewność odnośnie do wzrostu PKB w kolejnych kwartałach stawia pod znakiem zapytania szanse na szybki wzrost inwestycji.