W IV kwartale wzrost PKB powróci powyżej 3 proc. – oceniał ledwo kilka dni temu wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński, komentując dane GUS, wedle których w III kwartale wskaźnik ten wzrósł tylko o 2,5 proc., najmniej od trzech lat. Przyspieszenie wzrostu w ostatnim kwartale pozwalałoby liczyć na to, że w całym roku dynamika PKB nie spadnie poniżej granicy 3 proc. Dziś już widać, że to mrzonki.
Inwestycyjna zapaść
Ekonomiści wskazują, że nie byłby dużym zaskoczeniem wzrost PKB w IV kwartale poniżej 2 proc., co ostatnio zdarzyło się w III kwartale 2013 r. Pierwsze dane o koniunkturze w tym kwartale pokazują bowiem, że gospodarka dalej traci impet. Nie widać końca trwającej od początku roku zapaści w inwestycjach.
Jak podał w poniedziałek GUS, produkcja budowlano-montażowa, która jest z inwestycjami powiązana, zmalała w październiku o 20,1 proc. rok do roku, po spadku o 15,3 proc. we wrześniu. To już 15. zniżka w ciągu 17 miesięcy. Wprawdzie na dynamikę produkcji budowlano-montażowej w październiku ujemne wpłynął efekt kalendarzowy (mniej dni roboczych niż przed rokiem, podczas gdy we wrześniu ich liczba była taka sama), ale ekonomiści i tak spodziewali się jej mniejszej zniżki, przeciętnie o 16 proc. rok do roku.
W październiku drugi raz w ostatnich dwóch latach zmalała również produkcja przemysłowa. Spadek sięgnął 1,3 proc. rok do roku, po wzroście o 3,2 proc. we wrześniu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się zwyżki tego wskaźnika o 1,1 proc. Efekt kalendarzowy znów więc nie wyjaśnia niespodzianki.
Ekonomiści mBanku oceniają, że osłabienie produkcji przemysłowej częściowo odzwierciedla spowolnienie w polskim eksporcie, a częściowo załamanie w inwestycjach. Krajowy popyt konsumpcyjny nie wystarcza, aby skompensować te czynniki. – Odbicie w konsumpcji spowodowane programem 500+ jest z jednej strony niższe od oczekiwań, z drugiej w dużej mierze napędza import, nie przekładając się w znaczącym zakresie na pobudzenie lokalnej produkcji – napisali w komentarzu.