Na świecie rośnie liczba zachorowań na Covid-19. Niektóre kraje już zastanawiają się nad powrotem do obostrzeń. Wzrost zachorowań widać także w Polsce. Z danych resortu zdrowia, że poniedziałek 11 lipca badania potwierdziły 2035 zakażeń koronawirusem. To najwięcej od ponad trzech miesięcy (dzień później było ich 1647). Z powodu COVID-19 w ciągu ostatniej doby zmarło 6 osób.
- Widzimy nową falę COVID-19 wśród wielu członków Unii Europejskiej - mówił kilka dni temu Marco Cavaleri, dyrektor ds. szczepionek Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA). - Fala jest napędzana przez BA.4 i BA.5, które są wysoce zakaźne - dodał. - W oparciu o obecne prognozy oczekuje się, że BA.4 i BA.5 staną się dominujące we wszystkich krajach europejskich, prawdopodobnie zastępując wszystkie inne warianty do końca lipca - stwierdził Cavaleri.
Minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z „Wprost” powiedział, że „nie przewiduje” zamykania na jesieni siłowni czy basenów. - Na roboczo przyjmujemy, że dopóki liczba hospitalizacji z powodu COVID-19 nie przekroczy 5 tysięcy, to nie ma sensu podejmować drastycznych kroków, np. dotyczących poszerzenia testowania. Jeśli większa liczba zakażeń spowoduje zwiększenie liczby hospitalizacji, to wtedy będziemy podejmować decyzje dotyczące masowego testowania czy też ograniczeń - wyjaśniał.
Czytaj więcej
- Zbudowaliśmy system, w którym COVID-19 stał się standardową chorobą, którą trzeba się zajmować tak jak innymi. To już nie jest wyodrębniona z systemu jednostka chorobowa, którą trzeba się specjalnie zajmować - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.
Prof. Krzysztof Pyrć w rozmowie z TVN24 ocenił, że „to, co wzbudza największe zaniepokojenie, to fakt, że my po prostu nic nie wiemy”. - Przestaliśmy testować na wiosnę. W tym momencie wiemy z krajów ościennych, że pojawiła się fala związana z nowym wariantem czy subwariantem. Ale tak naprawdę my nie wiemy, co się dzieje w Polsce - czy my jesteśmy już blisko szczytu, czy w fazie wzrostowej; nie wiemy, czy to jest 500 osób, czy pół miliona osób dziennie. Także to jest chyba coś, co sprawia, że część osób faktycznie jest bardzo nerwowo nastawiona do tego tematu - mówił.