GUS ogłosił w piątek, że wzrost gospodarczy w III kw. roku sięgnął 4,8 proc. PKB, licząc rok do roku. Inwestorzy spodziewali się większego spowolnienia – do 4,6 proc. z 5,8 proc. w II kw. Jednak mimo to trudno doszukiwać się optymizmu w wypowiedziach analityków. Powód? To przede wszystkim ogromne wyhamowanie inwestycji. W II kwartale mieliśmy do czynienia ze wzrostem wydatków o ponad 15 proc., a w tym – tylko o 3,5 proc. Jest to najniższy poziom od połowy 2005 r. Po uwzględnieniu czynników sezonowych okazuje się, że było jeszcze gorzej: -2 proc. wobec +8,7 proc. kwartał wcześniej.
– Spowolnienie inwestycji potwierdza, że firmy coraz mniej optymistycznie oceniają dalszy rozwój sytuacji gospodarczej i wstrzymują się z projektami inwestycyjnymi – mówi Piotr Bujak z BZ WBK. – Dodatkowo sytuację pogorszy zaostrzenie warunków kredytowania.
Rynek spodziewa się też, że w kolejnych kwartałach jeszcze bardziej spowolni eksport, a inwestycje raczej nie przyspieszą, co wpłynie na pogorszenie ogólnego wyniku. Główną siłą napędową PKB przestanie być też konsumpcja, która wprawdzie w III kwartale nadal rosła w tempie powyżej 5 proc., jednak także w tym wypadku ekonomiści nie mają złudzeń – w kolejnych kwartałach będzie gorzej. Ostry spadek może okazać się jednak łagodniejszy dzięki temu, że emeryci i renciści dostaną wyrównanie świadczeń, a podatnikom zostanie więcej pieniędzy w portfelach dzięki obniżce podatków.
Prognozy wzrostu na IV kwartał oscylują wokół 3 – 3,5 proc. – Nasz szacunek to 3,3 proc. , jednak niewykluczone, że wynik może być niższy – mówi Bujak.
Tak niskie prognozy są wynikiem spodziewanego spadku produkcji przemysłowej do -3,7 proc. w listopadzie oraz pesymistycznych przewidywań dotyczących inwestycji.