– To koniec dobrej koniunktury, która pozwalała na ograniczanie deficytu. Teraz będzie trzeba to robić, redukując wydatki – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Były minister finansów Mirosław Gronicki szacuje, że tylko dochody z VAT i akcyzy będą w tym roku o 8,8 mld zł niższe, niż zapisano w budżecie.
[wyimek]24,1 mld zł o tyle niższe od wcześniejszego planu mogą być tegoroczne wpływy do budżetu państwa[/wyimek]
Z jego wyliczeń wynika, że w stosunku do założeń budżetowych wpływy podatkowe będą niższe o 5,8 mld zł. Część niedoboru w podatkach pośrednich pokryją bowiem wyższe, niż planowano, dochody z podatków od osób fizycznych i firm. Całkowite dochody budżetu spadną jednak aż o ponad 24 mld zł, za co winę ponosi wolne tempo inwestycji – głównie drogowych realizowanych za pieniądze unijne. – To niestety jest bardzo możliwe – mówi „Rz” Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów. – Każdego miesiąca dostaję informacje od poszczególnych ministrów, że nie są w stanie wydać tyle, ile wcześniej zaplanowali. Zadania, które powinni realizować, nie są wykonywane.
Niestety, także w przyszłym roku może nie być tak dobrze, jak zakłada minister finansów Jacek Rostowski.
Zdaniem Gronickiego należy zapomnieć o wzroście wpływów z podatków sięgającym 11 – 12 proc. – Spowolnienie gospodarcze wpłynie na spadek zyskowności firm, brak podwyżek płac i wzrost bezrobocia. Dlatego wpływy z podatków od firm, zamiast wzrosnąć o ponad 20 proc., spadną o prawie 13 proc., podobnie będzie z dochodami z PIT – podkreśla były minister finansów. – Skutek dla nas wszystkich będzie taki, że zabraknie pieniędzy na nowe programy zdrowotne czy na budowę dróg poza projektami unijnymi.