Do niedzieli rząd chce zmniejszyć tegoroczne wydatki budżetowe o 17 mld zł. Donald Tusk zapowiedział, że oszczędności nie będą dotyczyły wynagrodzeń, emerytur i rent, inwestycji infrastrukturalnych i opieki zdrowotnej. Ministerstwa mają ograniczyć wydatki rzeczowe (zakupy i inwestycje). – Znalezienie w resortach oszczędności będzie trudne, ale jestem przekonany, że je znajdziemy – mówił wczoraj w Davos minister finansów Jacek Rostowski.
Problemy z cięciem wydatków dostrzega też Mirosław Gronicki, były minister finansów, i szacuje, że rząd chce tak naprawdę obciąć 17 mld zł z 90 mld zł. Tyle bowiem w pierwszym półroczu wynoszą pozycje, które może zmieniać (pozostałe to wydatki sztywne). Zdaniem Gronickiego, jeśli rząd zdecyduje się na bardzo restrykcyjne cięcie wydatków rzeczowych, może zaoszczędzić co najwyżej do 6 mld zł.
– Nie ma takich cięć, które pozostaną bez wpływu na czyjąś sytuację – zauważa Wojciech Misiąg, ekonomista z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Jeśli tniemy zamówienia, remonty i zakupy w administracji, to tracą ci, którzy mieli je wykonać czy sprzedać.
Ale dla Misiąga najważniejsze jest pytanie, czy rząd zamierza rezygnować z pewnych zadań, czy wykonywać je bardziej efektywnie. – Nie wiemy, o ile można zmniejszyć wydatki MON przy zachowaniu odpowiedniego bezpieczeństwa.
Ponad 6 mld zł w budżecie MON to wydatki na świadczenia emerytalne. Na wszystkie świadczenia służb mundurowych wydajemy ponad 10 mld zł rocznie. Potrzebne są bardziej zdecydowane posunięcia rządu, które powinny dotyczyć transferów społecznych. Zmiany mogą dotyczyć wysokości składki i zasiłku chorobowego.