– Deficyt budżetowy po dwóch miesiącach sięgnie 6 – 8 mld zł wobec 18,2 mld zł zaplanowanych na cały rok – mówi „Rz” Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu, jest jeszcze większym pesymistą. Według niego dochody państwa będą na koniec lutego niższe od wydatków nawet o 9 – 11 mld zł. Ministerstwo Finansów odmówiło skomentowania tych szacunków.
Fatalna sytuacja budżetu wynika z gwałtownie spadających dochodów podatkowych państwa. – Już w sierpniu 2008 r. wpływy do państwowej kasy przestały odpowiadać założeniom rządu; z końcem roku były niższe o 8 mld zł od planowanych – wyjaśnia prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. Dodaje, że w skali całego 2009 r. z powodu dużo niższego tempa wzrostu gospodarki – od zakładanego przez rząd na poziomie 3,7 proc. – może zabraknąć 20 mld zł, a kolejne 10 mld zł trzeba będzie dołożyć do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w związku z rosnącym bezrobociem.
Natomiast Mirosław Gronicki szacuje, że przy założeniu wystąpienia niewielkiej recesji oraz uwzględnieniu dotychczasowych oszczędności poczynionych przez rząd spadek tegorocznych wpływów podatkowych wyniesie 20 mld zł.
Zdaniem ekonomistów niedoborów w budżecie nie uda się już sfinansować dzięki prostym oszczędnościom w poszczególnych resortach.