Podane przez Ministerstwo Finansów dane na temat wykonania budżetu po dwóch miesiącach tego roku okazały się negatywnym zaskoczeniem, zwłaszcza po stronie dochodów. Po lutym wpływy były niższe o 3,4 mld zł, czyli o ok. 8 proc., niż w tym samym okresie rok wcześniej. Deficyt wyniósł zaś rekordowe 21,7 mld zł, czyli ok. 61 proc. rocznego planu.
– Różnica między planem a rzeczywistością po stronie dochodów to po dwóch miesiącach aż 12 proc. Gdyby taka różnica utrzymała się do końca roku, to zagrożenie dla budżetu państwa po stronie dochodów wynosiłoby ok. 35 mld zł – wylicza Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
– Dochody z VAT całkowicie się załamały – komentuje w swoim blogu Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula. W porównaniu z okresem styczeń–luty 2012 okazały się o 23 proc. mniejsze.
Z tak ogromną dziurą po stronie dochodów budżet na pewno by sobie nie poradził. Ale na razie Ministerstwo Finansów wciąż podkreśla, że nie widzi konieczności jego nowelizacji. W piątek wiceminister finansów Hanna Majszczyk oświadczyła, że „zrealizowany poziom deficytu nie stanowi zagrożenia dla realizacji deficytu zaplanowanego w ustawie budżetowej na koniec roku 2013". Jej zdaniem w połowie roku tempo przyrostu deficytu ulegnie spowolnieniu. Minister Majszczyk wyjaśniła, że zrealizowany po lutym poziom deficytu jest „zjawiskiem typowym dla realizacji budżetu w pierwszych miesiącach roku i nie jest czymś niepokojącym".
Ekonomiści podzielają zdanie, że na ocenę wszelkiego ryzyka dla budżetu w całym 2012 r. jest jeszcze rzeczywiście za wcześnie. – Ale jeśli w kolejnych miesiącach negatywne tendencje się utrzymają, to rośnie zagrożenie nowelizacją– zauważa Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Budżetowi nie pomaga też spadająca inflacja – dodaje. W dwóch miesiącach roku wyniosła ok. 1,5 proc., a więc znacznie mniej od zakładanych przez fiskusa 2,7 proc. w całym 2013 r.