Projekt dochodów i wydatków państwa na przyszły rok jest ściśle powiązany z planowanymi zmianami w systemie emerytalnym. Uwzględnia skutki finansowe tej reformy, oszacowane przez resort finansów na ok. 9 mld zł – chodzi o wydatki na dotacje dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz koszty obsługi zadłużenia krajowego.
– Tzw. ustawę o zmianach w OFE należy traktować jako ustawę okołobudżetową. Parlament z zakończeniem prac nad budżetem na 2014 r. powinien więc poczekać na uchwalenie tej ustawy i to włącznie z podpisem prezydenta – zauważa Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Już zwracałem kolegom z Komisji Finansów uwagę, że nie ma takiej możliwości, byśmy mogli przyjąć budżet bez wcześniejszego przyjęcia ustawy o OFE – dodaje Stanisław Kopyciński, poseł Twojego Ruchu, wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych.
Budżet państwa powinien trafić do podpisu prezydenta najpóźniej do końca stycznia. Oznacza to, że na prace nad tak poważnymi propozycjami, określającymi nasz system emerytalny praktycznie od nowa, posłowie i senatorowie mają najwyżej trzy miesiące. Tymczasem projekt odpowiedniej ustawy jeszcze nawet nie wpłynął do Sejmu.
– Błędem było tak ścisłe powiązanie obu ustaw. Trzeba było przygotować projekt budżetu z wyższymi wydatkami i potem go ewentualnie dopasowywać, a nie odwrotnie. Teraz wymusza to natychmiastowy tryb prac nad OFE bez czasu na debatę i refleksję – podkreśla Stanisław Gomułka, b. wiceminister finansów, ekspert BCC.
– Taka kolejność procedowania oznacza utwardzenie stanowiska Ministerstwa Finansów, by odrzucać wszystkie uwagi i zastrzeżenia do zmian w OFE, nawet te zgłaszane przez instytucje publiczne – podkreśla Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.