Kryzysy i katastrofy będą się ciągle zdarzać. Jak przygotować na to budżet państwa?

Podatek powodziowy, obligacje klęskowe, a może specjalny fundusz, gdzie będziemy gromadzić pieniądze na przyszłość? – Nic z tych rzeczy, grunt to zdrowe finanse publiczne – radzą ekonomiści.

Publikacja: 02.10.2024 04:11

Wysoki stan Odry w Bielinku. Poziom przekroczył stan alarmowy

Wysoki stan Odry w Bielinku. Poziom przekroczył stan alarmowy

Foto: PAP/Marcin Bielecki

Premier Donald Tusk w obliczu klęski żywiołowej na południu Polski zdaje się deklarować, że „pieniądze w budżecie państwa są i będą”. Ale okazuje się, że to wcale nie jest takie oczywiste i proste.

Minister finansów musiał się nieźle nagimnastykować, by uruchomić w tym roku 2 mld zł na pomoc powodzianom. Aby w przyszłym roku zapewnić 3 mld zł, konieczna była pilna zmiana projektu ustawy budżetowej. Największe koszty odbudowy po powodzi ma pokryć 20 mld zł z funduszy unijnych dla Polski, które miały iść na inne cele.

Czytaj więcej

Minister finansów Andrzej Domański: Prawdopodobnie trzeba będzie zmienić budżet

Czy budżet jest gotowy na reakcję?

Jaki z tego wniosek można wyciągnąć? Czy polski budżet państwa jest w stanie szybko i adekwatnie odpowiedzieć na finansowe konsekwencje zdarzeń nadzwyczajnych? – I tak, i nie – odpowiada prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Tak, bo istnieje przykładowo budżetowa rezerwa na przeciwdziałania i usuwanie skutków klęsk żywiołowych (w 2024 r. było to ok. 1,1 mld zł, w 2025 r. ma to być 3,2 mld zł). Wciąż też jesteśmy stabilnym finansowo krajem i w razie czego bez problemu możemy pożyczyć dodatkowe 10 czy 20 mld zł.

W razie umiarkowanych kosztów budżet państwa może adekwatnie zareagować i się od tego nie „zawali”. – Ale jest też druga strona medalu – zaznacza Orłowski. – Przez lata polityka budżetowa państwa, głównie za rządów PiS, prowadzona była w myśl zasady „stać na wszystko”. Wydatki sztywne, od których nie można odstąpić, zdominowały budżet, a do tego finansujemy je deficytami. Efekt jest taki, że tak naprawdę nie mamy zbudowanej finansowej poduszki bezpieczeństwa na czasy kryzysowe – ostrzega Orłowski.

Czytaj więcej

Duże straty rolników. Na szczęście powódź przyszła po żniwach

Podatek powodziowy – czy to dobry pomysł?

Tymczasem w związku ze zmianą klimatu eksperci nie mają wątpliwości, że klęski żywiołowe – takie jak powódź, susza, niszczycielskie burze i tornada – będą się zdarzać również w Polsce coraz częściej. Z nadzwyczajną regularnością zdarzają się też różnego rodzaju inne kryzysy, tzw. czarne łabędzie, które z niezwykłą mocą uderzają w gospodarkę i też wymagają reakcji po stronie finansów publicznych.

Czy i jak budżet państwa powinien się na nie przygotować? Tym bardziej że Polska za jakiś już czas przestanie być beneficjentem netto funduszy rozwojowych UE. Może podatek od zysków nadzwyczajnych np. na rzecz powodzi (a pomysł takiego podatku już był w Polsce rozważany przy okazji kryzysu cen energii)? Może emisja celowych obligacji Skarbu Państwa, tak, by nowe wydatki publiczne mogli współfinansować, ale też na tym zarabiać, zwykli obywatele, a nie tyko duzi inwestorzy? A może trzeba utworzyć specjalny fundusz, wzorem polskiego Funduszu Rezerwy Demograficznej czy norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego, zasilanego nadwyżkami ze sprzedaży ropy naftowej i gazu ziemnego?

Czytaj więcej

Dług publiczny niebezpiecznie wzrośnie. I to nie przez powódź

Cel: budżet bez deficytu

– Nic z tych rzeczy – odpowiadają ekonomiści. – Najprostszy i najbardziej skuteczny sposób to zdrowe finanse publiczne – zaznacza Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Obecnie z tym zdrowiem jest słabo. Rządowe plany wskazują, że już w 2026 r. zadłużenie Polski, liczone według definicji UE, przekroczy limit 60 proc. PKB. Deficyt sektora w tym roku ma wynieść 5,7 proc., a w przyszłym roku – 5,5 proc. PKB wobec 3 proc. limitu wyznaczonego dla członków UE.

– Nadzwyczajne sytuacje pociągają za sobą dodatkowe koszty i wydatki. To naturalne, ale problem polega na tym, że nie widać, by ktoś chciał powstałe dziury w finansach publicznych zasypywać. Nie ma działań oszczędnościowych, nie ma przeglądu polityk publicznych pod kątem wydatków. Przy takim podejściu cała seria katastrof w ostatnich latach, pandemia, wojna, kryzys energetyczny, itp. doprowadziła do rozdęcia deficytów w finansach publicznych i szybkiego przyrosty długu – zaznacza Jankowiak.

– Podstawa to zrównoważony budżet w dobrych czasach, tak by być przygotowanym na złe czasy – podkreśla też Witold Orłowski. – I jeśli mówię zrównoważony, to naprawdę chodzi o zerowy deficyt czy nawet nadwyżki w kasie państwa. Tymczasem w Polsce politycy błędnie uznają, że deficyt do 3 proc. PKB w czasie dobrej koniunktury to wyraz oszczędności – wytyka Orłowski.

Czytaj więcej

Powódź. Najmocniej ucierpiała infrastruktura

Warto zwiększyć budżetową rezerwę na klęski żywiołowe

Ekonomiści zwracają też uwagę, że jeśli chodzi o przygotowywanie budżetu do różnego rodzaju katastrof, przydałoby się trochę „technicznych” rozwiązań. Wiadomo na przykład, że Polska potrzebuje inwestycji w zakresie przeciwdziałania i adaptowania się do skutków zmian klimatu (choćby w zakresie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, ale też szeroko pojętej energetyki). – Ważne jednak, by tego typu projekty miały zapewnioną gwarancję realizacji bez względu na zmiany układu politycznego. Tego często brakuje, bo w polityce rządzi krótkowzroczność – wskazuje Janusz Jankowiak.

Dobrym pomysłem wydaje się też zwiększenie i uelastycznienie budżetowej rezerwy na klęski żywiołowe. Tak, by odkładane tam środki kumulowały się z roku na rok do pewnej kwoty (obecnie ta rezerwa jest wygaszana po zakończeniu roku budżetowego) i mogły stanowić pierwszą linię reakcji państwa.

Fundusze pozabudżetowe też mogą służyć pomocą?

– Przypominam, że państwo od kilku lat dysponuje ogromną „rezerwą” budżetową na sytuacje kryzysowe – zauważa z kolei Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – To możliwości udzielenia gwarancji i poręczeń Skarbu Państwa do 200 mld zł, co Sejm przegłosowuje w kolejnych ustawach budżetowych – dodaje Sobolewski.

Możliwość tak gigantycznych gwarancji wykorzystano po raz pierwszy w pandemicznym 2020 r. dla emisji obligacji przez Polski Fundusz Rozwoju i funduszy przy BGK. Choć takie pozabudżetowe finansowanie wydatków państwa i wzrost pozabudżetowego długu wzbudza wiele kontrowersji, obecny rząd również korzysta z tego mechanizmu np. poprzez Fundusz Przeciwdziałania Covid-19.

Premier Donald Tusk w obliczu klęski żywiołowej na południu Polski zdaje się deklarować, że „pieniądze w budżecie państwa są i będą”. Ale okazuje się, że to wcale nie jest takie oczywiste i proste.

Minister finansów musiał się nieźle nagimnastykować, by uruchomić w tym roku 2 mld zł na pomoc powodzianom. Aby w przyszłym roku zapewnić 3 mld zł, konieczna była pilna zmiana projektu ustawy budżetowej. Największe koszty odbudowy po powodzi ma pokryć 20 mld zł z funduszy unijnych dla Polski, które miały iść na inne cele.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Budżet i podatki
Okupowana Ukraina zasila podatkami wojnę Kremla
Budżet i podatki
Rząd przedstawia plan redukcji deficytu. Będą cięcia w wydatkach?
Budżet i podatki
Francja szykuje ostre cięcie wydatków i wyższe podatki dla dużych firm i bogatych
Budżet i podatki
Wiadomo, kto zapłaci za wojnę Putina. Kary finansowe rosną rekordowo