Projekt budżetu na przyszły rok jest kukułczym jajem dla kolejnego rządu

Przyszłoroczny plan finansów państwa zawiera kilka niechlubnych rekordów i zwiększa ryzyko wywołania kryzysu fiskalnego. Zmierzyć się z nim będzie musiał już nowy rząd, wyłoniony w październikowych wyborach.

Aktualizacja: 28.08.2023 07:12 Publikacja: 28.08.2023 03:00

Ruszyła kampania wyborcza do parlamentu 2023. Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszka

Ruszyła kampania wyborcza do parlamentu 2023. Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami miasta w Kolbuszowej

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Dochody budżetu w przyszłym roku mają wynieść ok. 684 mld zł, czyli zwiększyć się o 15 proc. w porównaniu z przewidywanym wykonaniem w 2023 r. – wynika ze szczegółowego projektu ustawy budżetowej na przyszły rok przedstawionego w piątek przez Ministerstwo Finansów.

Wydatki mają rosnąć znacznie mocniej – o 22 proc., do 848 mld zł. W efekcie deficyt budżetowy, który już w 2023 r. ma być najwyższy od czasów transformacji, w 2024 r. ma się jeszcze podwoić aż do 165 mld zł. Na maksymalnie wysokim poziomie rząd PiS zaplanował również dług państwa, który ma się zwiększyć o rekordową kwotę 340 mld zł, do ok. 2 bilionów złotych.

Czytaj więcej

Budżet 2024: zadłużenie państwa przebije 2 bln zł

Budżet bezpieczeństwa?

W rządowej narracji premier Mateusz Morawiecki tłumaczy, że budżet 2024 jest bezpieczny, a ogromny deficyt i przyrost zadłużenia jest konieczny, by zapewnić bezpieczeństwo Polaków (zgodnie z hasłami kampanii wyborczej) głównie militarne, socjalne i zdrowotne.

– Budżet na 2024 rok wcale nie jest bezpieczny – komentuje Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych. – Jest pełen problemów, pułapek, wyzwań i niebezpieczeństw dla finansów publicznych. Jest kukułczym jajem, które rząd PiS podrzuca swojemu następcy – wytyka Dudek.

Jednym z tych problemów mogą być zbyt ambitne plany dochodowe, zwłaszcza jeśli chodzi o wpływy z VAT. W projekcie budżetu założono ich znaczący wzrost – o 53 mld zł (20,4 proc.) do niemal 313 mld zł. Tymczasem już w tym roku, mimo wciąż wysokiej inflacji, dochody z VAT mocno kuleją i trudno założyć, że nagle wystrzelą w górę.

Po stronie wydatkowej uwagę zwraca wysoki wzrost różnego rodzaju transferów socjalnych. Wydatki na politykę rodzinną mają zwiększyć się aż o 24,6 mld zł (czyli 50 proc.), co jest efektem podwyżki dodatków na dzieci z 500 zł do 800 zł na miesiąc. Budżetowe dotacje do ZUS i KRUS mają być aż o 59 mld zł większe rok do roku (78 proc.). To wynik i wysokiej waloryzacji rent i emerytur, i m.in. ustalenia jako stałego świadczenia 14. emerytury i podwyższenia jej wysokości w ostatnich tygodniach.

Czytaj więcej

Miliardy za emisję CO2 poszły na łatanie budżetu

Można też mówić o bardzo dużych wzrostach dotacji budżetowej na zdrowie – o 12,6 mld zł (choć to ułamek wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia), na sprawy wewnętrzne – ok. 7,2 mld zł (m.in. w efekcie wzrostu funduszu wynagrodzeń funkcjonariuszy, podobnie jak i innych pracowników sfery budżetowej – o 11,2 proc.) oraz obsługę długu – o 6,5 mld zł.

Z kolei wydatki z budżetu na obronę narodową mają zwiększyć się rok do roku o 15,6 mld zł do 112 mld zł. A łączne nakłady na wojsko, razem z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych, mają wynieść aż 159 mld zł – planuje rząd.

Festiwal obietnic

Taka konstrukcja budżetowych wydatków może stanowić swoistego rodzaju pułapkę dla następnego rządu. W razie kłopotów z realizacją budżetu można zwykle dokonać jakichś oszczędności i cięć tak, by zredukować deficyt. Tymczasem pozycje pod względem wzrostu wydatków najbardziej obciążające budżet w 2024 r. są albo zapisane w ustawach, albo przeznaczone na cel, z którego trudno komukolwiek byłoby się wycofać.

– Wysokie nakłady na wojsko, jeśli uznajemy je za priorytetowe, powinny być dla rządu impulsem do ograniczania innych wydatków – zaznacza Marcin Zieliński, główny ekonomista Fundacji FOR. – Tymczasem zamiast ograniczania wydatków mamy festiwal rozdawnictwa: jeszcze wyższe zasiłki dla emerytów (tzw. czternastki), by kupić ich głosy w wyborach, 800+ czy „darmowe” autostrady. Ten festiwal rozdawnictwa jest niebezpieczny – zaznacza Zieliński.

Czytaj więcej

Projekt budżetu na 2024 rok: rząd liczy na podatkowe żniwa

Ostrzega on też, że przedstawiony przez rząd plan dla finansów państwa na 2024 r. oznacza rosnące ryzyko kryzysu fiskalnego, m.in. pod kątem rekordowych potrzeb pożyczkowych brutto sięgających aż 420 mld zł. – A do tej kwoty trzeba by doliczyć jeszcze rolowanie obligacji BGK i PFR. Rząd może mieć więc problemy z zaciąganiem kolejnych długów w przyszłym roku... ale to już będzie po wyborach – mówi ekonomista.

– Zarówno planowany przyrost zadłużenia, jak i potrzeby pożyczkowe na przyszły rok są zaskakująco duże – zauważa też Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander Bank Polska. – Ich uplasowanie na rynku długu, zwłaszcza krajowym, może być wyzwaniem. Nie wiemy, czy te wysokie potrzeby finansowe zostaną w całości zrealizowane ani jak, ale jest to jakiś czynnik ryzyka dla rentowności polskich obligacji – dodaje.

W piątek, po publikacji projektu budżetu, rentowność dziesięcioletnich obligacji zareagowała negatywnie – wzrostem o 1,66 proc.

Powyżej limitów

Deficyt sektora finansów publicznych w relacji do PKB ma wynieść 4,5 proc. – wynika z projektu budżetu na 2024 r. To, co prawda, spadek z ponad 5 proc. PKB prognozowanych przez rząd na ten rok, ale to i tak powyżej unijnych limitów wynoszących 3 proc. PKB. Ciekawe, że właśnie w 2024 r. ponownie zaczynają obowiązywać, po pandemicznej karencji, unijne reguły fiskalne, więc rząd ryzykuje, że lada chwila zostanie nałożona na Polskę procedura nadmiernego deficytu.

– Deficyt na poziomie 4,5 proc. PKB, moim zdaniem, nie zagraża utratą możliwości zaspokajania potrzeb pożyczkowych przez państwo, ale taki poziom nie jest na dłuższą metę do utrzymania – komentuje z kolei Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao. – Oznacza to, że w 2025 r., najdalej 2026 r., czeka nas konieczność jakiejś konsolidacji fiskalnej: wzrostu podatków lub obniżenia wydatków publicznych – podsumowuje.

Dochody budżetu w przyszłym roku mają wynieść ok. 684 mld zł, czyli zwiększyć się o 15 proc. w porównaniu z przewidywanym wykonaniem w 2023 r. – wynika ze szczegółowego projektu ustawy budżetowej na przyszły rok przedstawionego w piątek przez Ministerstwo Finansów.

Wydatki mają rosnąć znacznie mocniej – o 22 proc., do 848 mld zł. W efekcie deficyt budżetowy, który już w 2023 r. ma być najwyższy od czasów transformacji, w 2024 r. ma się jeszcze podwoić aż do 165 mld zł. Na maksymalnie wysokim poziomie rząd PiS zaplanował również dług państwa, który ma się zwiększyć o rekordową kwotę 340 mld zł, do ok. 2 bilionów złotych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Luka VAT skoczyła do 15,8 proc. Runął mit Morawieckiego o cudzie VAT-owskim?
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze