Według Fitch dług netto Białorusi wynosi obecnie 55 proc. PKB. Krytyczna dla finansów państwa granica to 60 proc. W wypadku Białorusi znaczenie ma też ręczne sterowanie gospodarką przez tamtejszego prezydenta.
- Wielkość zadłużenia zagranicznego wpływa na gospodarkę białoruską. Dużo pieniędzy idzie na obsługę zadłużenia. Te pieniądze rząd ściąga z gospodarki w postaci podatków i różnych dodatkowych opłat. Pieniądze nie idą na rozwój, ale potęgują depresyjne zjawiska w gospodarce - zwraca uwagę Katrina Borniukowa z Centrum Badań Ekonomicznych BEROC, cytuje portal Chartia97.
Eksperci zwracają uwagę, że białoruski rząd jest „ekonomicznym analfabetą” i dlatego państwo wpadło w zamknięty krąg.
- Władze próbują rozwiązać problemy drogą zmniejszenia importu. To nie jest dobra decyzja, bo to zniszczy ekonomiczną aktywność. Szczególnie chodzi o import inwestycji. Także zmniejszenie importu konsumpcyjnego nie sprzyja rozwojowi - ostrzega Bornukowa.
Wprawdzie władze głoszą, że białoruska gospodarka jest otwarta, ale przez długi czas jej motorem były państwowe inwestycje. Kiedy ich zabrakło, wszystko zaczyna się sypać. Słaba jest białoruska bankowość, rośnie zadłużenie przedsiębiorstw, rosną zapasy produkcji, spadają zarobki i siła nabywcza obywateli.