Składka na ubezpieczenie społeczne ma zostać podniesiona o 1,25 pkt proc. Od kwietnia 2022 r. podatek od dywidend ma natomiast wzrosnąć z 7,5 proc. do 8,75 proc. W wyniku podwyżek planowanych przez rząd Johnsona udział podatków w brytyjskim PKB sięgnie 35,5 proc. i będzie najwyższy od ponad 70 lat. Pierwsze głosowanie nad podwyżkami miało się odbyć w parlamencie w środę, ale do zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" jeszcze go nie przeprowadzono.
Podwyżka podatków jest złamaniem obietnic wyborczych Johnsona z 2019 r. Środowiska biznesowe są jej przeciwne i argumentują, że uderzy ona w ożywienie gospodarcze. Wyższy podatek od dywidend może natomiast zaszkodzić konkurencyjności londyńskiego City. – Zostanie podniesiony koszt posiadania akcji, a to będzie odczuwalne nie tylko przez ludzi zarabiających na rynku, ale też przez tych, którzy inwestują i zapewniają kapitał zasilający przemysł – uważa Chris Sanger, szef działu ds. podatków w brytyjskim oddziale EY.
Rząd przekonuje, że podwyżka jest umiarkowana i że dotknie głównie ludzi o wysokich dochodach. – Nawet po tej podwyżce obciążenia podatkowe w stosunku do PKB będą u nas niższe niż we Francji, w Niemczech czy we Włoszech. Mamy jedne z najniższych podatków w G7 i niech tak już pozostanie – twierdzi Sajid Javid, brytyjski minister zdrowia. Premier Johnson nie wyklucza jednak, że przed 2024 r. dojdzie do kolejnych podwyżek podatków.
Czytaj więcej
Premier Boris Johnson ma przedstawić we wtorek parlamentarzystom swoje plany reformy systemu ubezpieczeń społecznych. Wielu polityków jego własnej partii nie kryje wściekłości z powodu tego, że Johnson chce zapłacić za reformę podnosząc podatki, co stanowi złamanie jego obietnic wyborczych.
– Spodziewałbym się czegoś takiego po rządzie Partii Pracy, ale nie po konserwatystach – skomentował to lord Myners, minister ds. londyńskiego City w lewicowym rządzie Gordona Browna.