Szef resortu finansów Jacek Rostowski przyjął zaproszenie posłów na debatę na temat wpływu kryzysu na polską gospodarkę i instytucje finansowe. Parlamentarzyści oczekiwali przedstawienia programu rządu, który w razie wystąpienia oznak zarażenia ze strony pogrążonego w zapaści rynku finansowego za oceanem będzie można od razu wcielić w życie. Nie otrzymali jednak jasnej odpowiedzi na to pytanie.
Minister przekonywał za to, że nieodpowiedzialne byłoby straszenie obywateli, że grozi im jakiś kryzys. – Mimo zawirowań na światowych rynkach polska gospodarka jest w dobrej kondycji – zapewnił minister. – A projekt budżetu na 2009 rok obniża deficyt budżetowy, przez co zwiększa wiarygodność Polski jako dłużnika oraz ogranicza niebezpieczeństwo, że nasz kraj będzie musiał więcej płacić na obsługę zadłużenia publicznego.
Uspokajał w ten sposób posła Lewicy Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego, który dowodził, że zaplanowane dochody powinny być niższe, bo z powodu kryzysu osłabnie konsumpcja, PKB i eksport.
Zdaniem Rostowskiego rząd już dziś robi wiele, aby wzmocnić system finansowy w Polsce, choćby poprzez przygotowanie ustawy wprowadzającej dyrektywę o instrumentach finansowych, która zabezpiecza interesy drobnych inwestorów. Poza tym Komitet Stabilności Finansowej, złożony z przedstawicieli KNF, resortu finansów i NBP, przyjął krajowy plan awaryjny dla sektora finansowego na wypadek wystąpienia kryzysu w Polsce. Plan jednak jest tajny, bo zdaniem ministra niektóre instytucje, znając jego szczegóły, mogłyby podejmować ryzykowne działania, licząc na to, że jeżeli wpadną w tarapaty, to państwo je uratuje.
– Na podstawie porozumienia pomiędzy nadzorami finansowymi wszystkich państw Unii Europejskiej jest także możliwe wspólne przeciwdziałanie skutkom kryzysu – przypomniał szef resortu finansów. Dodał jednak zaraz, że polski system bankowy i finansowy okazał się szczególnie odporny na szoki, co wynika m.in. z szybkiego wzrostu gospodarczego Polski.