Kłopoty spółek HSW zatrudniających wciąż 3,5 tys. ludzi zaczęły się już jesienią zeszłego roku, kiedy załamał się rynek budowlany w USA. Nagle amerykańscy odbiorcy przestali odbierać maszyny.
Potem kryzys rozlał się na świat: realizacja kilkunastu kontraktów stanęła pod znakiem zapytania. Dziś zamówionego sprzętu nie odbierają nawet handlowcy np. z Iranu, którzy dokonali przedpłat. – Cios przyszedł też ze strony partnerów kooperacyjnych. Z dnia na dzień wycofywali się z zamówień najpoważniejsi klienci, np. Volvo – mówi przewodniczący rady nadzorczej HSW Ryszard Kardasz.
[wyimek]300 mln zł wynosi wartość zamówień na samobieżne haubice i wyrzutnie rakietowe dla HSW[/wyimek]
W tej sytuacji w grudniu do czterech dni w tygodniu produkcję ograniczył Zakład Zespołów Mechanicznych, a w styczniu podobnie zmniejszyła obroty cała HSW. Na obniżenie w związku z tym zarobków o 20 proc. przez trzy miesiące przystali pracownicy. – Obecne kłopoty firmy to nie wina kierownictwa. Ludzie zdecydowali się na zmianę warunków zatrudnienia, aby ratować miejsca pracy – mówi szef zakładowej „Solidarności” Henryk Szostak. Związkowcy oczekują rządowej pomocy, aby zachować fachowców i zrekompensować niższe pensje. – To sensowniejsze niż zwalnianie ludzi i wypłacanie im potem zasiłków – mówi Szostak.
Ryszard Kardasz widzi rozwiązanie w przyspieszonej prywatyzacji cywilnej części HSW. – Odpowiedni inwestor wesprze najskuteczniej marketingowe działania huty i co najważniejsze, poprawi standing finansowy przedsiębiorstwa – podkreśla. Już teraz wzmacniają go wieloletnie zamówienia MON dla Centrum Produkcji Wojskowej. Armia zakontraktowała samobieżne haubice i wyrzutnie rakiet Langusta. W ciągu trzech lat dostawy dla wojska przyniosą HSW ok. 300 mln zł.