Proponowana przez gabinet Donalda Tuska zmiana sposobu finansowania inwestycji infrastrukturalnych – kluczowy element planu oszczędnościowego – zwiększy deficyt sektora finansów publicznych – przyznaje rząd.
Przy obecnych założeniach, że w tym roku na budowę dróg potrzebnych będzie około 9,7 mld zł, deficyt ten wzrośnie o ok. 0,8 proc. – Jednak nie wszystkie mechanizmy, jakie chcemy zastosować przy inwestycjach infrastrukturalnych, zwiększają deficyt finansów publicznych – zaznacza minister Michał Boni. Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku planowanej przez rząd emisji obligacji infrastrukturalnych, inaczej w przypadku poręczeń Banku Gospodarstwa Krajowego.
Projekt ustawy o Krajowym Funduszu Drogowym wprowadzający wspomniane zmiany w finansowaniu będzie gotowy w ciągu dwóch – trzech tygodni. – Wówczas szacunki dotyczące deficytu finansów publicznych będą bardziej dokładne – dodaje Michał Boni.
Minister przyznaje, że zwiększenie deficytu sektora finansów publicznych ma znaczenie, gdy weźmie się pod uwagę kryteria z Maastricht czy zasady zapisane w programie konwergencji. Jednak w obecnej sytuacji gospodarczej o wiele ważniejsze jest zapewnienie pieniędzy na inwestycje drogowe. – Po pierwsze wciąż nie jest zagrożony pierwszy próg ostrożnościowy (deficyt na poziomie 50 proc. PKB – red.). Pod koniec roku nie powinien on wynosić więcej niż 48 proc. PKB. Po drugie mechanizm, jaki zaproponowaliśmy, pozwala na równoczesne dbanie o to, by nie zabrakło pieniędzy na inwestycje oraz byśmy sprawnie i systematycznie pozyskiwali pieniądze unijne – tłumaczy Boni.
Przypomina, że rząd swoje działania skoncentrował na dwóch elementach: racjonalizacji wydatków publicznych i na umożliwieniu prowadzenia inwestycji po to, by złagodzić skutki kryzysu. – Racjonalizacja wydatków dotyczy 3 proc. budżetu, nie są to więc cięcia, jakie mogą doprowadzić do krachu – komentuje Boni doniesienia prasy niemieckiej, która krytykuje plan oszczędnościowy polskiego rządu.